Amerykański samolot myśliwski F-15E rozbił się w poniedziałek późnym wieczorem na południowy zachód od Bengazi w Libii. Obaj piloci są bezpieczni i znajdują się w amerykańskich rękach - informuje agencja AP.
Według rzeczniczki dowództwa amerykańskich wojsk w Afryce Karin Burzynski, samolot rozbił się w poniedziałek o godzinie 22.30 czasu polskiego.
Za pomocą amerykańskiego samolotu poszukiwawczego udało się zlokalizować jednego pilota. Z kolei drugi został odnaleziony przez powstańców i obecnie również znajduje się w amerykańskich rękach - powiedział anonimowy rzecznik władz w Waszyngtonie.
Wcześniej inny rzecznik amerykańskiego dowództwa Vince Crawley mówił, że jeden z pilotów został uratowany, a poszukiwania drugiego trwają. Obaj piloci katapultowali się na dużej wysokości i wtedy się rozdzielili. Odnieśli niegroźne obrażenia.
O tym, że amerykański samolot wojskowy rozbił się w Libii poinformował na swojej stronie internetowej brytyjski dziennik "Daily Telegraph".
"Właśnie znalazłem na polu rozbity amerykański samolot. Prawdopodobnie spadł z powodu usterki mechanicznej - napisał na swoim mikroblogu korespondent gazety Rob Crilly. - Spadł późno w nocy. Załoga jest prawdopodobnie bezpieczna".
Gazeta pisała, że jeden z pilotów został uratowany przez powstańców. Jeden z członków załogi wylądował na polu, na którym wypasano owce. Zebrani w pobliżu ludzie ustawiali się w kolejce, by uścisnąć ręce pilota - mówił dziennikowi 27-letni Junis Amruni, który był na miejscu wypadku.
"Uścisnąłem go i powiedziałem: +Nie bój się, jesteśmy twoimi przyjaciółmi+. Poczęstowaliśmy go sokiem, a potem zabrały go siły rewolucyjne" - opowiadał Amruni. "Jesteśmy wdzięczni tym ludziom, którzy chronią nasze niebo" - wyjaśnił świadek.
Maszyna rozbiła się prawdopodobnie z powodu usterki mechanicznej, a nie wrogiego ostrzału. Rzecznik Crawley nie chciał powiedzieć, gdzie dokładnie doszło do wypadku.
Jednak zdaniem rzecznika libijskich powstańców, Mohameda Alego, samolot rozbił się ok. 40 km na południowy zachód od stolicy rebeliantów Bengazi.
Samolot wyleciał z NATO-wskiej bazy lotniczej Aviano w północno-wschodnich Włoszech.
Siły zachodnie z poniedziałku na wtorek trzecią noc z rzędu prowadziły w Libii bombardowania mające na celu wymuszenie przestrzeganie uchwalonej przez Radę Bezpieczeństwa ONZ strefy zakazu lotów i ochronę ludności cywilnej przed siłami rządzącego krajem od ponad 40 lat Muammara Kadafiego. (PAP)