Choć nie ma twardych dowodów na autentyczność całunu turyńskiego, to przeprowadzone badania pozwalają stwierdzić, że mogło to być płótno, w którym złożono ciało ukrzyżowanego Jezusa. A odbite na nim ślady pozwalają z wieloma szczegółami odtworzyć sposób, w jaki dręczono Skazańca.
Całun turyński to chyba najbardziej znana i intrygująca relikwia chrześcijaństwa. Choć uzyskanie twardych dowodów na to, że jest to płótno, w którym złożono ciało ukrzyżowanego Pana Jezusa jest historycznie nie możliwe, to wiele przeprowadzonych szczegółowo badań potwierdza, że całun turyński najprawdopodobniej pochodzi z okresu, w którym doszło do ukrzyżowania Pana Jezusa, a ślady jakie zostały utrwalone na tym niezwykłym materiale nie tylko odpowiadają ewangelicznym opisom Męki Pańskiej, ale pozwalają odczytać znacznie więcej szczegółów dotyczących tego, co uczyniono Skazanemu, niż opisano w Ewangeliach. Dla wierzących może być to więc dodatkowa pomoc w wejściu w tajemnicę Triduum Paschalnego.
Profesor Władysław Sinkiewicz, kardiolog z Bydgoszczy, przeprowadził szczegółową analizę medycznych aspektów męki Jezusa na podstawie świadectw Ewangelii oraz „zapisu” na całunie. Co o Męce Pana Jezusa mówi nam wizerunek z całunu?
Bicie Skazańca po twarzy
„Wstępem do ukrzyżowania było bicie skazańca, zwłaszcza po twarzy. Wymierzane razy zwane policzkowaniem były w rzeczywistości uderzeniami pięściami lub kijem. Ze śladów na całunie wynika, że na uderzenia narażona była głównie prawa strona twarzy, która została prawie zmasakrowana. Wytworzony duży krwiak pod okiem znacznie utrudniał, jeżeli nie uniemożliwiał widzenia. Szeroka rana od nosa przez policzek, obrzęk, liczne krwiaki i pęknięta żuchwa świadczą o szczególnym okrucieństwie” - opisuje profesor.
Biczowanie
Analiza całunu wskazuje, że Jezus był przywiązany w pochyleniu, biczowały Go dwie osoby, wyższa i niższa. Razy padały na plecy, klatkę piersiową, szyję, kończyny. „Całun zawiera ślady 121 głębokich ran po biczowaniu. Można z nich wnioskować, że Jezusa biczowano biczami o krótkiej rękojeści z kilkoma rzemieniami zakończonymi żelaznymi kulkami lub ostrymi kośćmi zwierzęcymi (flagellum), które podczas uderzeń wyrywały często ciało ofiary, rozrywały naczynia, odsłaniały nerwy i penetrowały do kości” – pisze prof. Sinkiewicz.
Korona cierniowa
„Głębokie kolce, wbijając się przez skórę i często dochodząc do okostnej, powodowały nieznośny ból o charakterze neuralgii nerwu trójdzielnego. Na czole można doliczyć się 13 przekłuć, zaś z tyłu głowy 20 takich śladów ran. Ponieważ całun nie uwidacznia boków głowy, przyjmuje się, że wszystkich urazów cierniowych mogło być około 50”.
Rany po niesieniu krzyża
Na płótnie są liczne ślady głębokich ran ramion, zwłaszcza ramienia prawego. To ślady po niesieniu krzyża. Cały krzyż mógł ważyć 150 kg. Skazańcy dźwigali tylko patibulum, które ważyło ok. 50 kg. Tak było w przypadku Jezusa, czego ślady także odnaleziono na całunie. Prof. Sinkiewicz zaznacza: „Niesymetryczne umocowanie na barkach belki krzyżowej powodowało, że skazaniec, nie mogąc amortyzować upadku lub podpierać się ręką, najczęściej upadał na lewe kolano lub na twarz. Kolano zostało tak zniszczone, że jest mało prawdopodobne, by torturowana ofiara mogła iść samodzielnie.
Ukrzyżowanie i śmierć
Ślady na całunie ukazują również finał cierpienia przez przybicie rąk i stóp oraz zawieszenie ciała na krzyżu. Z analizy całunu wynika, że gwoździe wbijano w nadgarstki. Gwoździe być może oszczędzały kości, ale naruszały okostną i uszkadzały gałązki nerwu pośrodkowego. Urażenie tego nerwu powoduje rozrywający ból ramion sięgający kręgosłupa. Stopy przybijano do przedniej części belki, nogi musiały być zgięte w kolanach, a stopy zgięte na bok. Całun ma na sobie także ślad szerokiej rany kłutej o rozmiarze 3,4 na 1,4 cm na wysokości piątego i szóstego żebra prawej strony klatki piersiowej, w odległości 13 cm od mostka.
Całun relikwią zmartwychwstania?
Badania wykazały, że ciało pozostawało w płótnie do 36 godzin, gdyż nie ma na nim żadnych oznak rozkładu. Ponadto na całunie pozostały nienaruszone plamy z krwi, bez śladów odrywania płótna z przyschniętych ran, co wskazuje na to, że zwłok nie wyjmowano.
Tekst powstał na podstawie artykułu ks. Tomasza Jaklewicza „Świadek paschy Chrystusa”, który ukazał się w najnowszym numerze „Gościa Extra”, poświęconym relikwiom Męki Pańskiej . Wydanie dostępne w sklep.gosc.pl.
Zobacz wideo:
Model 3D ciała Chrystusa na podstawie Całunu Turyńskiego.
wt