O niemieckiej Drodze Synodalnej, wybuczanej mniejszości i garstce biskupów broniących nauczania Kościoła mówi Tomasz Kycia.
Jacek Dziedzina: Kościół niemieckokatolicki jest już faktem dokonanym?
Tomasz Kycia: Wciąż jeszcze nie chciałbym tak mówić, bo nikt, komu zależy na tym, by Kościół był rozumiany jako mistyczne Ciało Chrystusa, a nie tylko społeczność czy instytucja w jego widzialnym wymiarze, nie chce przeżywać kolejnego rozłamu. Ale zarazem powinniśmy się martwić, bo niestety zbliżamy się do jakiegoś realnego podziału, by nie powiedzieć wprost: schizmy.
Niemiecka Droga Synodalna przypieczętowała ten proces?
Popatrzmy na fakty. Dosłownie dwa dni po zakończeniu obrad Drogi Synodalnej diecezja Osnabrücku już zapowiedziała rychłe wprowadzenie jednego z postulatów drogi – obrządku błogosławienia par homoseksualnych, a także osób rozwiedzionych, żyjących w nowych, niesakramentalnych małżeństwach cywilnych. Zapowiedziała także szybkie wprowadzenie możliwości głoszenia homilii podczas Eucharystii przez świeckie kobiety i mężczyzn. Czy to jest już Kościół niemieckokatolicki? Tak to trochę wygląda, nawet jeśli w Belgii już wcześniej w niektórych wspólnotach wprowadzono błogosławienie takich par.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.