Każda zniesiona cierpliwie krzywda, każda uraza chętnie darowana są przyczynkami do triumfu dobra, bo cechą wspólną tych dwóch uczynków miłosierdzia jest to, że oba zapobiegają pomnażaniu zła.
Krzywda i uraza są dziećmi tego samego ojca – zła. Zło skłania człowieka do krzywdzenia innych, w skrzywdzonych zaś powstają urazy. A że uraza to rana, po polsku warto mówić częściej o „zranieniach”, choćby po to, by uraz nie kojarzyć z pretensjami („Nie żywię do pani urazy” – odpowie elegancki kawaler, otrzymując odmowną odpowiedź na swoje oświadczyny). Krzywda i uraza są nie tylko dziećmi tego samego ojca, rodzeństwem, ale i rodzicami kolejnych pokoleń. Bo niewybaczone krzywdy i niezagojone rany potrafią się pogłębiać i prowadzić wprost do nienawiści, multiplikując irracjonalne uprzedzenia, tworząc fantazmaty i wykrzywiając prawdziwy obraz rzeczywistości. To dlatego o kolejnych uczynkach miłosiernych: „krzywdy cierpliwie znosić”, „urazy chętnie darować” dobrze jest mówić w tym samym tonie i nierozłącznie. Ich cechą wspólną jest to, że oba powodują, iż zło doznawane nie jest pomnażane. Cierpliwe znoszenie krzywd i chętne darowanie uraz sprawiają, że spirala zła się nie nakręca, a ten, który krzywdy cierpliwie znosi i urazy chętnie daruje, nie wpada w nią i nie uczestniczy w faktycznym i ostatecznym triumfie zła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Adam Pawlaszczyk