Libia wezwała sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna, by przysłał do kraju międzynarodową misję obserwacyjną - poinformował w sobotę libijski minister spraw zagranicznych Musa Kusa.
Zapewnił, że Trypolis wypełnił wszelkie zobowiązania wynikające z przyjętej w czwartek w nocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie zamknięcia przestrzeni powietrznej nad tym krajem. W piątek władze w Trypolisie ogłosiły zawieszenie broni.
Szef MSZ oświadczył, że międzynarodowi obserwatorzy mają "dowieść wiarygodności" władz.
Tymczasem w sobotę media informują o intensywnym ostrzale wschodniego miasta Bengazi, będącego bastionem libijskich rebeliantów. Rząd zaprzecza, by za atakiem na miasto stały siły lojalne wobec libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego. Według telewizji Al-Dżazira podczas ataku zginęło co najmniej osiem osób, a wiele zostało rannych. W pobliżu miasta zestrzelono samolot wojskowy, który - jak przekazał agencji AFP jeden z rebeliantów - należał do przeciwników Kadafiego.
Agencja Reutera informuje, że z Bengazi uciekają setki cywilów; droga wyjazdowa z miasta jest wypełniona samochodami.
"Mamy siedzieć i czekać, aż Kadafi nas pozabija, zanim świat zrobi cokolwiek? Jesteśmy bardzo rozczarowani" - powiedział jeden z mieszkańców, który ucieka z miasta z całą rodziną.
Rezolucja ONZ de facto daje zielone światło interwencji militarnej w obronie ludności cywilnej w Libii.