Sąd Okręgowy Warszawa-Praga we wtorek wydał wyrok w sprawie aktywistki Justyny Wydrzyńskiej oskarżonej o pomoc przy przerwaniu ciąży poprzez dostarczenie tabletek poronnych. Sąd uznał, że jest winna zarzucanego jej czynu i skazał ją na karę ośmiu miesięcy ograniczenia wolności polegającą na wykonywaniu nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie.
Na początku grudnia 2021 roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Aktywistce zarzucono, że w lutym 2020 roku udzieliła pomocy przy przerwaniu ciąży, przekazując co najmniej 10 tabletek zawierających mizoprostol (substancję wywołującą poronienie). Grozi za to trzy lata więzienia. Sprawę zgłosił partner kobiety, który wcześniej nie chciał się zgodzić, aby usunęła ona ciążę za granicą.
"Justyna W. została oskarżona o to, że w dniu 24 lutego 2020 roku w Przasnyszu, w zamiarze, aby inna osoba dokonała przerwania ciąży z naruszeniem przepisów ustawy, udzieliła jej pomocy poprzez oferowanie za pomocą łączy teleinformatycznych porad oraz przekazanie za pośrednictwem operatora pocztowego produktów leczniczych o działaniu poronnym, w postaci co najmniej dziesięciu tabletek zawierających w składzie mizoprostol, czym wprowadziła do obrotu produkt leczniczy nie posiadając pozwolenia na dopuszczenie do obrotu" - informowała prokuratura.
Drugi czyn z aktu oskarżenia dotyczył wprowadzenia do obrotu lub przechowywania w celu wprowadzenia do obrotu produktu leczniczego bez pozwolenia na dopuszczenie go do obrotu.
Proces dotyczący aktywistki ruszył w kwietniu 2022 roku.
We wtorek Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wydał wyrok, w którym uznał aktywistkę winną zarzucanego jej czynu. "Sąd skazał wyżej wymienioną na karę ośmiu miesięcy ograniczenia wolności polegającą na wykonywaniu nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie" - poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Skrzeczkowska.
Dodała, że od drugiego czynu aktywistka została uniewinniona.
Wyrok jest nieprawomocny.
Aktywiści zapowiedzieli apelację. "Nie czuję się winna. Idziemy do sądu apelacyjnego. Cały czas pomagam osobom, które się do nas zgłaszają" - mówiła na konferencji po rozprawie dziennikarzom Justyna Wydrzyńska.