To kino familijne w najlepszym wydaniu. Francuska animacja bawi i skłania do refleksji.
Mikołajkowi, bohaterowi serii książek autorstwa René Gościnnego (był też twórcą Asteriksa), a zilustrowana przez Jean-Jacques'a Sempégo, stuknęły prawie 64 lata. Ale wcale się nie zestarzał. Takie wrażenie odnosimy po obejrzeniu „Szczęścia Mikołajka”, pierwszej animacji zrealizowanej na podstawie komiksów z Mikołajkiem.
To jednak zupełnie inna animacja od hollywoodzkich produkcji, jakie oglądamy w naszych kinach. Twórcy filmu zachowali styl wizualny rysunków Sempégo, a film wypełnili humorem i pozytywną energią przedstawiając przede wszystkim jasne aspekty życia.
Oryginalność filmu polega na tym, że prócz ośmiu epizodów obrazujących perypetie Mikołajka, w filmie znalazły się opowiadania o twórcach tej postaci, czyli René Gościnnym i Jean-Jacquesie Sempé. Są to również sekwencje animowane niesłychanie misternie wplecione w narrację filmu, chociaż bardziej dla rodziców. Film doskonale oddaje klimat lat 60. XX w. we Francji, kiedy powstała większość opowieści o Mikołajku. Nie było wówczas komputerów, tabletów i komórek, a zawód nauczyciela cieszył się szacunkiem. No i w każdej klasie była czarna tablica.
Edward Kabiesz