Papież Franciszek chce postawić lekceważone peryferie świata i Kościoła w centrum życia chrześcijańskiego. Czy w tym tkwi źródło napięć wokół trwającego już dziesięć lat pontyfikatu?
Jeśli istnieje jakieś motto pontyfikatu Franciszka, to prawdopodobnie można wskazać te dwa zdania: „Bóg wybrał peryferie jako miejsce objawienia w Jezusie swojego zbawczego działania w historii (…). Również dzisiaj Jezus jest u drzwi i puka, ale puka z wnętrza Kościoła, ponieważ nie pozwalamy Mu wyjść”. Słowa te pochodzą z książki papieża „Powróćmy do marzeń. Droga ku lepszej przyszłości”, która była odpowiedzią na kryzys wywołany pandemią. Franciszek nie mówi jednak wyłącznie o peryferiach geograficznych, choć jak najbardziej one również znajdują się w centrum jego uwagi. Ma na myśli peryferie egzystencjalne czy mentalne, często pomijane w refleksji i praktyce życia Kościoła. Może to dotyczyć zarówno konkretnych ludzi, wykluczonych, „nieciekawych” dla teoretycznych rozważań moralnych i teologicznych, jak i całych obszarów refleksji oraz działań, które zostały zaniedbane przez katolików, uznane za „zbyt świeckie” czy „zbyt światowe”. Franciszek również te obszary chce umieścić na powrót w centrum zainteresowania i zaangażowania Kościoła. Właśnie w tym kluczu należy czytać jego encykliki, adhortacje, katechezy, luźne wypowiedzi i podejmowane decyzje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina