Choć populistyczna polityka Hugona Cháveza i jego następcy Nicolása Maduro zepchnęła Wenezuelę w przepaść, Stany Zjednoczone chcą z Maduro na nowo rozmawiać. Czy dla latynoskiego kraju pojawiło się światełko w tunelu?
Gorzkie owoce populizmu Mija dziesięć lat od śmierci Hugona Cháveza, prezydenta Wenezueli, któremu udała się trudna sztuka: doprowadzić na skraj przepaści państwo mające największe na świecie rezerwy ropy naftowej. I choć wydawać by się mogło, że nic gorszego od rządów Cháveza nie może już Wenezuelczyków spotkać, to kontynuacja polityki Comandante – bo tak go nazywano – przez jego współpracownika i następcę Nicolása Maduro pokazała, że można pójść jeszcze krok dalej i zepchnąć własny kraj w przepaść. Nowa sytuacja geopolityczna sprawiła jednak, że Stany Zjednoczone chcą na nowo z Maduro rozmawiać. Czy dzięki temu Wenezuela odbije się od dna?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski