Święty Kazimierz Królewicz. „Młodzieniec rzadkich zdolności”

Był dowodem na to, że władza nie musi deprawować. Nieprzypadkowo Wyczółkowski namalował go przed wileńską katedrą.

Marcin Jakimowicz

|

23.02.2023 00:00 GN 8/2023 Otwarte

dodane 23.02.2023 00:00

Zapraszamy na Kaziuki! Wspinam się na przypominającą górę ognia Rossę. Falujący cmentarz leży na czterech wzniesieniach. Przystaję przy nagrobku Władysława Syrokomli. Związany z Wilnem poeta tak pisał o Kazimierzu Królewiczu: „Dostojny patronie Litwy, pokrewny z ciała i ducha! Przygarnij nasze modlitwy, niech je Pan niebios wysłucha/ Módl się za nami do Boga, niech grunt nie chybia swych plonów, niech głód, pomór i pożoga nie dotknie ziem Palemonów”.

Leon Wyczółkowski, malując patrona Rzeczypospolitej Obojga Narodów, umieścił go przed katedrą wileńską, w której Kazimierz często się modlił. Tu też w 1484 roku został pochowany i tu 120 lat później odbyła się jego kanonizacja.

Podobno dworzanom zdarzało się znaleźć królewicza drzemiącego przed wejściem do świątyni. Wstawał bladym świtem i nie mógł się doczekać otwarcia kościoła. Czy to jedynie pobożna metafora? Być może. Pokazuje ona jednak najważniejszą cechę Kazimierza: jego wierność i determinację.

Urodził się 3 października 1458 roku na Wawelu. Był drugim z sześciu synów króla Kazimierza Jagiellończyka, najmłodszego syna Jagiełły. Jego matką była Elżbieta, córka niemieckiego cesarza Albrechta II. Powszechnie znano jego pobożność, a cały dwór szeptał o postach i ascetycznych praktykach, jakim się oddawał. Jego nauczycielem i wychowawcą był kanonik krakowski Jan Długosz, a później urodzony wśród wież San Gimignano włoski humanista, poeta i prozaik Filip Kallimach. Twórca słynnej kroniki Królestwa Polskiego o swym wychowanku pisał, że „był młodzieńcem szlachetnym, rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu”.

W 1471 r. brat Kazimierza został królem Czech, a jego samego przymierzano do tronu węgierskiego. Ponieważ jednak tamtejsi magnaci w ostatniej chwili wycofali swe poparcie, królewicz wrócił nad Wisłę. Kontynuował naukę i był powoli wprowadzany przez ojca w arkana władzy. Podczas dwuletniego pobytu Kazimierza Jagiellończyka na Litwie jako namiestnik rządził w Koronie, rezydując w Radomiu. Wezwany przez ojca ruszył w 1483 roku do Wilna. Nie dotarł jednak na miejsce, bo zmarł w drodze, cierpiąc na gruźlicę. Król przybył do Grodna, a Kazimierz, „ducha Panu Bogu poleciwszy wypuścił 4 dnia marca R.P. 1484, lat mając 26” – pisał Piotr Skarga. Pochowano go w katedrze wileńskiej. Już w 1518 roku jego brat Zygmunt I Stary wysłał do Rzymu prośbę o kanonizację królewicza, a legat Leona X, który trafił znad Tybru do Wilna, był pod ogromnym wrażeniem kultu, jakim obdarzano kandydata na ołtarze. Sam ułożył ku czci Kazimierza hymn.

Tuż przed uroczystą kanonizacją, gdy w 1602 r. ekshumowano ciało, przy głowie królewicza znaleziono pergamin z wypisanym jego ukochanym hymnem: „Omni die dic Mariae, mea laudes anima” („Dnia każdego sław Maryję”).

Kazimierz jest głównym patronem Litwy, a w dniu jego śmierci, 4 marca, organizowane są słynne Kaziuki, czyli jarmark, na którym tłum zajada smaczne obwarzanki i piernikowe serca.

Święty Kazimierz Królewicz. „Młodzieniec rzadkich zdolności”   istockphoto
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz