O kampanii prezydenckiej i losach nowelizacji ustawy o IPN z marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim rozmawia Andrzej Grajewski.
Bronisław Komorowski - marszałek Sejmu, kandydat Platformy Obywatelskiej w wyborach na urząd Prezydenta RP. Od 1991 r. zasiada w Sejmie, był także ministrem obrony narodowej w rządzie Jerzego Buzka. 10 kwietnia 2010 z chwilą śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, został z urzędu osobą wykonującą obowiązki Prezydenta RP.
Andrzej Grajewski: Nie boi się Pan, że kampania prezydencka może całkowicie rozbić nastrój żałoby narodowej, tworząc jeszcze silniejsze podziały, niż były wcześniej?
Bronisław Komorowski: – Wydaje mi się, że dramat i przeżywanie katastrofy pod Smoleńskiem może mieć pozytywny wpływ na naszą politykę. Zarówno w ramach prawyborów Platformy Obywatelskiej, jak i przy okazji tych smutnych uroczystości mówiłem parokrotnie, że nie ma potrzeby zacierania różnic między nami, byleby umieć w konkurencie politycznym dostrzec człowieka i rodaka, który ma prawo do innej wizji Polski i odmiennego pojmowania jej interesów. Trzeba umieć szanować przeciwników politycznych z ich odmiennymi poglądami i zachowaniami oraz inną drogą życiową i polityczną.
W przypadku prezydenta Kaczyńskiego wielokrotnie przekraczano dopuszczalne w demokracji słowa krytyki.
– Mógłbym wskazać także inne postacie, które zginęły pod Smoleńskiem, a w przeszłości były także obiektem niewybrednych kampanii ze strony przeciwników politycznych. Do tych osób należał m.in. Andrzej Przewoźnik. Nie warto rozpoczynać licytacji, kto kogo głębiej i skuteczniej obrażał. Z tych faktów natomiast należy umieć wyciągać wnioski na przyszłość. Apeluję o umiar w ocenach polityków i umiar w używaniu języka, który ma zaznaczać różnice, ale nie ranić. Każdy z nas powinien teraz dawać przykład, szanując oponentów i rywali politycznych. Ale nie może być też tak, że dramat katastrofy unieważnia wszelkie wcześniejsze, uzasadnione, negatywne oceny z tytułu udziału w polityce.
Pańskie przemówienia w czasie uroczystości żałobnych nie zostały najlepiej przyjęte. Zwracano uwagę, że choć były poprawne merytorycznie, zostały wygłoszone zbyt chłodno, bez osobistego zaangażowania.
– Ja też straciłem w katastrofie wielu przyjaciół i znajomych. Jest pewien podział ról i zadań w państwie. Jedni mają prawo do koncentrowania się na własnych emocjach, na wyrażaniu ich słowami, gestami, a nawet poprzez łzy. Jednak inni muszą w tym czasie zająć się nie tylko swoimi przeżyciami, ale także wypełnianiem państwowych obowiązków. W ten sposób dają innym rodakom możliwość wyrażania swych uczuć. Trudno oczekiwać od organizatorów żałoby, aby folgowali swoim emocjom.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z Bronisławem Komorowskim