O obchodach 70. rocznicy II wojny światowej i możliwościach przekazywania wspólnej europejskiej historii z prof. Wojciechem Roszkowskim rozmawia Bogumił Łoziński.
Bogumił Łoziński: W obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte wezmą udział kanclerz Niemiec Angela Merkel i premier Rosji Władimir Putin. Jak tłumaczyć nieobecność przywódców państw, które w 1939 r. były sojusznikami Polski?
Prof. Wojciech Roszkowski: – Taki skład gości z zagranicy jest niezależny od nas. Akurat tak się złożyło, że z Anglii i Francji, które były naszymi sojusznikami, przyjadą drugoplanowi politycy, a z Rosji i Niemiec pierwszoplanowi. Nie mamy na to wpływu. Podręczniki francuskie praktycznie przemilczają datę 1 września 1939 r. jako początku wojny. Mówią jedynie, że Niemcy napadły na Polskę. Francuzi i Anglicy nie zawsze mają świadomość, kiedy zaczęła się II wojna światowa. Być może to dla nich nie jest ważna rocznica.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie, w którym apeluje, aby tym obchodom towarzyszyła „atmosfera zrozumienia i poszanowania prawdy historycznej”. Czy obecność przywódców Niemiec i Rosji stanowi zagrożenie dla prawdy historycznej?
- W przypadku kanclerz Merkel to zagrożenie nie jest wielkie, z wyjątkiem tego, że z powodów politycznych nie odcina się od Eriki Steinbach i jej Związku Wypędzonych. Większy problem jest z premierem Putinem. Kilka dni temu szef kancelarii prezydenta Rosji wydał bulwersujące oświadczenie, w którym zarzuca nam prowadzenie krucjaty historycznej. Tymczasem Polska po prostu opowiada fakty, które miały miejsce. Podpisanie 23 sierpnia 1939 r. paktu Ribbentrop-Mołotow, który dzielił Europę i Polskę między Niemcy i Rosję, jest faktem, a dżentelmeni o faktach nie powinni dyskutować. Rodzi się więc pytanie, czy szef kremlowskiej kancelarii jest dżentelmenem.
W czasie obchodów zaplanowane jest przemówienie Władimira Putina. Czy zdobędzie się on na symboliczny gest przeprosin za napad Rosji na Polskę 17 września 1939 r.?
– Nie spodziewałbym się tego. Jeżeli już coś powie, to zapewne będzie to tak zawoalowane, że tylko dużo dobrej woli pozwoli w tym coś dostrzec. Te wszystkie bulwersujące nas oświadczenia ze strony rosyjskiej są obliczone na użytek wewnętrzny. Wizyta Putina w Polsce będzie relacjonowana w Rosji, więc on nawet nie może sobie pozwolić na powiedzenie czegoś innego niż propaganda kremlowska. Putin stał się więźniem retoryki odwołującej się do stalinowskiej wersji historii.
Czy polski prezydent i premier w czasie tych obchodów powinni przypomnieć światu prawdę historyczną?
– Jak najbardziej. Rzadko zdarzają się takie okazje. Pamięć o historii jest weryfikowana w momencie rocznic. Na co dzień o przeszłości się nie mówi, w podręcznikach szkolnych wielu krajów nie ma wzmianki o 1 września 1939 r. czy pakcie Ribbentrop–Mołotow. Dopiero rocznica stwarza okazję, aby o historii przypomnieć. Obchody wybuchu wojny z udziałem przywódców innych państw to dla Polski unikatowa okazja do przywołania prawdy o przeszłości. Oczywiście nie chodzi o to, aby drażnić inne kraje, wywoływać kontrowersje, ale o powiedzenie prawdy o faktach z historii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
mówi Prof. Wojciech Roszkowski , jest historykiem i ekonomistą, w poprzedniej kadencji był posłem do Parlamentu Europejskiego.