O sprawie doktora G., medialnych spektaklach i korupcji wśród polityków z posłem Zbigniewem Ziobrą, byłym ministrem sprawiedliwości, rozmawia Andrzej Grajewski
Andrzej Grajewski: Panie Pośle, czy prawo u nas jest dobrym instrumentem dla czynienia sprawiedliwości?
Zbigniew Ziobro: – Powinno być, gdyż państwo nie ma lepszego instrumentu, jeśli chce oddziaływać na rzeczywistość, na postawy ludzi. Natomiast mamy z tym w Polsce kłopot.
Z czego wynikający?
– Z kilku powodów. Po pierwsze w wielu obszarach mamy prawo wielce niedoskonałe. Przykładem tego jest choćby prawo karne, które staraliśmy się powoli zmieniać. Niestety, propozycje zmian kodeksów karnych zgłoszone przez PiS zostały odrzucone w sejmie przez PO do spółki z SLD i PSL. A bez dobrego prawa, które tworzy fundamenty dla działania organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, trudno sobie wyobrazić czynienie sprawiedliwości. Po drugie niedoskonałościom prawa towarzyszy u nas często bardzo niedoskonała praktyka. Choć prawo pozwala w wielu przypadkach na ściganie przestępców, nie jest to wykonywane, bywa natomiast nadużywane do tego, aby pod byle pretekstem uderzyć w przeciwników politycznych.
Jak rozumiem, Pan w ten sposób ocenia swoją sprawę?
– Nie tylko. Za czasów rządu Donalda Tuska uruchomiono kilkadziesiąt rozmaitych śledztw, nie tylko wobec mnie, ale także wobec prokuratorów zajmujących się ściganiem mafii i powiązanych z nią polityków, biznesmenów, którzy długo byli bezkarni. Prowadzone wobec nich postępowania poza zemstą mają jeden cel – ostrzec innych, aby od skorumpowanych ludzi władzy trzymać się z daleka.
Spektakle medialne także urządzaliście.
– Nie. My walczyliśmy z korupcją.
Choćby Pana sławna konferencja w sprawie dr. Mirosława G. Później okazało się, że część zarzutów nie została potwierdzona w akcie oskarżenia.
– Przed tygodniem wpłynął do prokuratury, kierowanej już przez min. Ćwiąkalskiego, akt oskarżenia w sprawie dr. G., zarzucający mu popełnienie kilkudziesięciu przestępstw kryminalnych.
Ale nie zabójstwa, a Pan powiedział, że ten lekarz nikogo już życia nie pozbawi.
– Proszę cytować całą wypowiedź, a nie wyrywać pojedyncze słowa z kontekstu. Powiedziałem wówczas, że ten pan nikogo już życia nie pozbawi. Sformułowanie „pozbawienie życia” nie jest równoznaczne z morderstwem. Jeśli kierowca potrąci przechodnia i pozbawi go życia, to nie znaczy, że chciał go zamordować. Jako prawnik celowo nie powiedziałem, że „ten pan już nikogo nie zamorduje”. Zamordowanie bowiem oznacza umyślne pozbawienia życia, a sformułowanie „pozbawił życia”, nie przesądza jeszcze umyślności. Przy czym w kolejnym zdaniu dodałem, że jest to podejrzenie, tj. zarzut postawiony przez prokuraturę, nie przesądzam sprawy, rozstrzygnie ją sąd. Tylko nie mam wpływu na to, że media w ramach gigantycznej kampanii pokazywały to w nierzetelny sposób.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z posłem Zbigniewem Ziobrą