O zgubnych skutkach rewolucji obyczajowej 1968 r. z Mathiasem von Gersdorffem rozmawia Paweł Toboła-Pertkiewicz
Mathias von Gersdorff jest szefem niemieckiej akcji „Dzieci w niebezpieczeństwie” i autorem książki „Rewolucja seksualna zagraża dzieciom”.
Paweł Toboła-Pertkiewicz: Twierdzi Pan, że demoralizacja dzieci ma korzenie w rewolucji 1968 roku. Dlaczego akurat ta data ma tak istotne znaczenie?
Mathias von Gersdorff: – Hasła i postulaty, które pojawiły się przy okazji rewolty 1968 roku, nie były nowe. One tlą się od czasów rewolucji francuskiej, ale z różnych powodów nabrały wtedy nowego wymiaru. Wówczas, wraz ze sztandarowym hasłem „wolnej miłości”, pojawiła się pigułka antykoncepcyjna, a co za tym idzie, możliwość radykalnej zmiany stylu życia i norm społecznych. Według ideologów lewi-cy, człowiek żył dotychczas według błędnych norm, błędnego kodu kulturowego, który go zniewalał, bo odgórnie narzucał, co jest dobre, a co złe, co jest moralne, a co nie. Według nich, człowiek powinien się z tych zasad wyzwolić.
Co było według lewicowych ideologów główną przeszkodą na drodze do wyzwolenia?
– Instrumentem do zniszczenia mieszczańskich, kapitalistycznych społeczeństw Zachodu miało być zniszczenie rodziny, która była głównym hamulcem w przeprowadzeniu zmiany zmierzającej do pokojowej ewolucji w kierunku komunizmu. Rodzina była fundamentem społeczeństwa i gospodarki. Dziś wielu uważa, że rok 1968 to nie była żadna rewolucja, że jej skutki są przesadzone, że przykładamy do tego zbyt dużą wagę.
Pan się z tymi opiniami nie zgadza?
– Spójrzmy na liczby, które pokazują upadek rodziny na Zachodzie Europy na przykładzie Niemiec. Jeszcze w 1970 roku na kobietę przypadało 2,37 urodzonych dzieci. Ze 100 zawieranych małżeństw rozwodem kończyło się 12. W 1965 roku zaledwie 5 na 100 dzieci rodziło się w związkach pozamałżeńskich. W 1990 r. natomiast kobieta rodziła 1,25 dziecka. Liczba rozwodów wzrosła do ponad 30 procent, a niemal co drugie dziecko rodzi się obecnie w pozamałżeńskim związku. Mamy ponadto ogromną liczbę kobiet, które poddają się aborcji, ludzi żyjących w nieładzie moralnym. Jaka będzie relacja matki z dzieckiem, skoro wcześniej kilkakrotnie poddała się aborcji? Czy trzeba więcej przykładów, aby dostrzec, co się dzieje, w jakim kryzysie moralnym znalazła się rodzina?
To, o czym Pan mówi, dotyczy jednak dorosłych. Jak ta rewolucja odnosi się do dzieci i kształtowania ich świadomości?
– Dzieciom od najmłodszych lat przekazywane są pewne wzorce zachowań, które wpływają w dorosłym wieku na ich postrzeganie świata. Ideolodzy rewolty stwierdzili, że jeśli na świecie ma się udać zbudowanie prawdziwego komunizmu, czyli świata pełnej równości i wolności, to emancypacja musi dotknąć wszystkich, a przede wszystkim dzieci. Ich zdaniem, „wyzwolenie” dzieci jest najważniejsze. Dlatego z taką determinacją dążą ze swoją rewolucją do szkół i przedszkoli, aby od najmłodszych lat kształtować wrażliwość i psychikę dzieci wedle własnych zasad. Gdy przy tej ofensywie sił antyrodzinnych tradycyj-na rodzina jest osłabiona, albo w ogóle jej nie ma, dziecko jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Ataki na psychikę dziecka płyną z wielu źródeł. Telewizja jest przesycona brutalnością, reklama ocieka erotyką, pornografia jest obecna jako społeczna norma.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Paweł Toboła-Pertkiewicz