Kiedyś Andrzej Poniedzielski powiedział, że życie to jest czas na przyzwyczajenie się do myśli, że się nie będzie żyło. Trochę o tym jest ta płyta – opowiada Magda Umer o swym najnowszym krążku.
Dłuuuugo czekaliśmy na nowy krążek Magdy Umer. Doczekaliśmy się. Na Nocach i snach znajdują się nowe utwory i odkurzone, rozpoznawalne na kilometr rozkołysane piosenki w nowych zaskakujących aranżacjach.
Zaśpiewane cicho, delikatnie, szeptem, jakby na przekór pędzącemu na oślep światu, pełnemu wyjących alarmów samochodowych i nieustannych promocji. Wyśpiewane są przy dźwiękach kwartetu smyczkowego, akordeonu, harfy, kontrabasu i fortepianu. Usłyszymy nieśmiertelne „Ocalić od zapomnienia” Marka Grechuty, „Już nigdy” Sławy Przybylskiej, „Szkoda róż” czy znakomitą kołysankę z filmu „Rosemary’s baby”.
„Kiedy zaproponowano mi nagranie płyty – opowiada Magda Umer – przede wszystkim byłam zdumiona. Ale kiedy powiedziano, że mogę zaśpiewać, co tylko chcę, pomyślałam, że mam szansę spełnić moje marzenie i wykonać piosenki szczególnie bliskie mojemu sercu i ważne na tym „listopadowym” etapie życia. Będą to utwory smutne, ale piękne. O jesieni życia. O miłości i samotności. O potrzebie ocalenia wspomnień. O przemijaniu, przeciwko któremu daremnie jesteśmy. O poszukiwaniu Boga.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Poleca - Marcin Jakimowicz