Jeszcze w grudniu tego roku francuska widownia, a potem blisko 80 krajów świata, będzie świadkiem spektakularnego come-backu Małego Księcia. Czy jednak widzowie rozpoznają bohatera z dziecięcej lektury?
Trójwymiarowy obraz, którego bohaterem jest najsłynniejszy w świecie mały filozof, z pewnością zrobi furorę wśród młodzieży i dzieci. Wiele jednak wskazuje na to, że nie spodoba się dorosłym, a szczególnie tym, którzy z postaci stworzonej przez Antoine’a Saint-Exupéry’ego czerpali inspiracje twórcze.
„Mały Książę i Planeta Czasu” – w wersji telewizyjnej to kilkanaście godzin taśmy. W wersji kinowej i DVD – ponad 90 minut filmu.
We „współczesnej adaptacji” sporo jest odniesień kulturowych: lis-towarzysz do złudzenia przypomina gadatliwego osła ze Shreka, róża z wyzywającym makijażem ma być uosobieniem współczesnych kobiet, wąż jest symbolem zła. Tytułowy bohater na pierwszy rzut oka wydaje się wyjęty spod pióra Exupéry’ego – wzburzone blond loki, drobna postura, ten sam powiewający na wietrze szalik i przypięta do pasa szabla. W rzeczywistości niewiele ma jednak wspólnego z ukochanym przez miliony chłopcem. W wersji 3D zrzuca płaszcz filozofa, by stać się postacią aktywną: walczy z potworami. Wrażenie na widzach ma zrobić dynamika akcji i efekty specjalne: przenikliwe dźwięki ciosów, sceny walki, miotacze ogni.
Nowe oblicze Małego Księcia wtargnie jednocześnie na karty książek, na ekrany kin i domowych odtwarzaczy oraz do gier komputerowych. To pomysł Oliviera d’Agay, odpowiedzialnego za sukcesję praw autorskich Exupéry’ego. Projekt długo trzymano w tajemnicy przed resztą rodziny pisarza – d’Agay jest jedynym z kuzynów, ma jednak głos decydujący. Pozostali z obrotu spraw nie są zadowoleni: nie chcą, by „ruszać legendę”, ani tym bardziej, by dopisywać do niej ciąg dalszy (jak anonsują francuskie media, niewykluczone, że najsłynniejszy z małych bohaterów stanie się dorosły, zacznie nosić markowe ciuchy i palić papierosy – ale o tym mamy przekonać się dopiero we wrześniu 2011 r.).
D’Agay przekonuje dziś, że Mały Książę „musi dostosować się do czasów” oraz że aby „przekazać nowej generacji wartości takie jak miłość i przyjaźń, trzeba przemówić do niej językiem współczesnym”. Dlaczego jednak język ten ma być naznaczony przemocą? Czy miłość i przyjaźń, o której pisał Exupéry, wykluczają refleksję? Film podbije serca małych kinomanów – nie mam w tym względzie żadnych wątpliwości. Ale stanie się rzecz niewybaczalna: zostanie odebrany kolejnym pokoleniom jeden z ostatnich bohaterów uosabiających duchowy i filozoficzny wymiar koncepcji człowieka i świata.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Poleca - Joanna Bątkiewicz-Brożek