Pisanie biografii osób żyjących nie jest zadaniem łatwym. Potwierdza to książka Mileny Kindziuk o kard. Józefie Glempie.
Trudność przy pisaniu takich prac polega na tym, że autorowi brakuje nieodzownego dystansu, aby przeprowadzić obiektywny wywód i pokusić się o rzetelną ocenę. Zawsze istnieje też pokusa, aby rzeczywistość przypudrować, przyciąć lub nieco zaokrąglić. Zwłaszcza jeśli częścią publikacji są rozmowy z bohaterem.
Bez brązownictwa
Muszę jednak przyznać, że Milena Kindziuk w pracy „Kardynał Józef Glemp. Ostatni taki prymas”, wydanej przez Świat Książki, stara się, aby uniknąć zarzutu brązownictwa. W swej opowieści nie pomija spraw trudnych czy dyskusyjnych, których w długim okresie, gdy kard. Józef Glemp pełnił urząd Prymasa Polski, było całkiem sporo. Pisze więc zarówno o kontrowersjach związanych z zachowaniem kard. Glempa w stanie wojennym, jego trudnych relacjach z bł. ks. Jerzym Popiełuszką, stosunku do gen. Jaruzelskiego czy o problemach z lustracją w III RP. Zagląda nawet do akt księdza prymasa zgromadzonych w IPN, starając się dość rzetelnie przedstawić ich zawartość, choć mam wrażenie, że jej kwerenda ograniczała się do bardzo wąskiej grupy dokumentów. Do akt Urzędu ds. Wyznań, najważniejszego zbioru dokumentów o stosunkach Kościół–państwo, w ogóle nie zaglądała. Jednak to nie braki w erudycji autorki, choć dotkliwe, są największym mankamentem
tej pracy.
Rozmowa byłaby lepsza
Podstawowym problemem książki jest to, że autorka miesza w niej zupełnie odmienne formy i konwencje: wywiad prasowy, relacje świadków wydarzeń, opinie ekspertów oraz analizę dokumentów. Wydaje mi się, że byłoby lepiej, gdyby zdecydowała się po prostu na obszerny wywiad rzekę, gdzie ksiądz prymas przedstawiłby swoje opinie i oceny na temat czasów, w których przyszło mu działać, i ludzi, z którymi się spotykał. Zwłaszcza że jest ciekawym i otwartym rozmówcą. Te partie książki oceniam zresztą najwyżej. Znacznie gorzej jest, gdy autorka zabiera się do pisania opracowania historycznego. Nie zna bowiem wielu podstawowych dokumentów dotyczących tamtej epoki oraz literatury na ten temat. Najczęściej ogranicza się do relacji bezpośrednich świadków wydarzeń oraz komentarzy historyków.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski