Niech was nie zmyli pastelowy, sielski ton tych piosenek. To utwory na śmierć i życie. Za pogodnymi, lekkimi melodiami kryją się często prawdziwe dramaty, pęknięcia, noc i ogromna tęsknota.
Często wymyślam piosenki, które na pierwszy rzut oka wyglądają na miłosne sielankowe opowiastki – wyjaśnia Antonina Krzysztoń. – Kiedyś postanowiłam sobie, że w piosenkach będę się dzieliła tylko dobrymi rzeczami, nie ciemnością i rozdarciami. Ktoś słysząc te utwory, może pomyśleć, że jestem oazą spokoju. Nic bardziej błędnego. Napisałam ostatnio piosenkę inspirowaną pełnymi tęsknoty i mroku listami Matki Teresy z Kalkuty.
Ludzie na koncertach często nie mają pojęcia, o czym opowiada. „Nie mogę w to uwierzyć, że tylko mnie widzieć chcesz/ Że czekasz wciąż, też w chwili tej./ Nie mogę, choć przecież wierzyć chcę./ Ile nadziei pozostało dziś nam?/ I skąd wziąć siłę, by przetrwać ten czas?/ W ciemności szukam/ I odnajdę na przekór myślom mym”. Piosenka „Nie mogę w to uwierzyć” to jeden z najpiękniejszych utworów Turkusowego stołu. Ogromne wrażenie robią również zamykające krążek „Wyzwania”. Murowany hit. O ile to słowo pasuje do twórczości Tosi…
Śpiewała od zawsze. – Gdy byłam mała, śpiew był sposobem wyrażania tego, co się ze mną dzieje. Jako mały brzdąc śpiewałam długie godziny, wymyślałam melodie – opowiada artystka. Zadebiutowała na początku lat 80. na Festiwalu Piosenki Prawdziwej w Gdańsku. W 1983 roku wystąpiła na krakowskim Festiwalu Piosenki Studenckiej, gdzie za wykonanie piosenki „Chusta Weroniki” zdobyła pierwszą nagrodę. Stała się rozpoznawalnym głosem Krainy Łagodności. Dziś ma już za sobą wiele znakomitych krążków. – Podejrzewam, że Konfucjusz twierdząc, że trzeba się tak doskonalić, by obdarzać spokojem innych ludzi, przewidywał nadejście Tośki – opowiada lider Voo Voo Wojciech Waglewski.
Dlaczego aż sześć lat czekaliśmy na nowy krążek Antoniny? Bo wokalistka przeżywała czas pustyni. „Ani teksty, ani melodie nie przychodziły do mnie – wyjaśnia z dziecięcą szczerością na starannie przygotowanej »Chagallopodobnej« okładce. – Ponad rok temu pojechałam do pewnego zakonu, by się nieco wyciszyć, ale także z nadzieją, że może coś się zrodzi. Dni było sześć i powstało sześć piosenek! Tak dowiedziałam się, że nowa płyta powstanie”. Wyobrażacie sobie podobną deklarację w ustach innej polskiej wokalistki? W efekcie powstał piękny, spójny autorski album. Antonina napisała i teksty, i muzykę. Zapraszamy do turkusowego stołu…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz