Porzucił awangardowe fajerwerki, by szukać Boga w tradycyjnej harmonii. Arvo Pärt, jeden z najwybitniejszych współczesnych kompozytorów, kończy właśnie 75 lat.
Długie dźwięki rozbrzmiewają w ciszy. Proste, pozbawione zbędnych ozdobników frazy powracają niemal obsesyjnie. Stopniowo zanurzamy się w inny świat – świat ducha. Bo muzyka Arvo Pärta nie jest pustą zabawą formą, jak twórczość wielu innych współczesnych kompozytorów. Jest modlitwą. – Odkryłem, że wystarczy mi, gdy pięknie zagrana jest pojedyncza nuta – mówi Pärt. – Ona sama, albo cichy rytm, albo moment ciszy – przynoszą mi wytchnienie.
Rowerowa filharmonia
Nie od początku tak było. Urodzony w małym miasteczku Paide, w pobliżu Tallina, kompozytor zaczynał swoją karierę muzyczną w… orkiestrze wojskowej. Muzyka fascynowała go jednak od wczesnego dzieciństwa. Opowiada, że kiedy zostawał sam w domu, mógł całymi dniami słuchać w radiu muzyki klasycznej. Kiedy zaś wracali domownicy, brał rower i jeździł wokół rynku, gdzie na słupie umieszczony był głośnik. – Słuchałem koncertów symfonicznych, jeżdżąc w kółko – relacjonuje po latach. – Wydawało mi się, że stanie pod słupem mogłoby wyglądać dziwnie. Dziś wydaje mi się, że jeżdżenie było jeszcze dziwniejsze – śmieje się.
Od 1957 roku studiował kompozycję w tallińskim konserwatorium pod kierunkiem renomowanego nauczyciela – prof. Heino Ellera. W tym samym czasie pracował jako inżynier dźwięku w estońskim radiu i tworzył muzykę filmową. Kończył studia już jako profesjonalny kompozytor. Jego wczesną twórczość można nazwać neoklasycystyczną, jednak już wkrótce Arvo Pärt stał się jednym z głównych twórców awangardowych w Związku Radzieckim. Przeszczepiał na sowiecki grunt zachodnie koncepcje muzyczne – jako pierwszy w swoim kraju stosował m.in. technikę dwunastotonową. W muzyce interesowały go liczby, ale fascynował też przypadek. Logika i dyscyplina będzie stanowić także wyróżnik jego późniejszej twórczości, jednak skomplikowane awangardowe formy zastąpi prostota, nazywana przez niektórych „świętym minimalizmem”.
Ucieczka w ascezę
Nowy etap w twórczości Pärta zapowiadał już utwór „Credo” z 1968 roku. Jego premiera okazała się wielkim sukcesem, ale dla komunistów stała się skandalem. Ze względu na religijny tekst władze zakazały kolejnych publicznych wykonań „Credo”. Metafizyczne poszukiwania były już jednak rozpoczęte. Po napisaniu III Symfonii w 1971 roku kompozytor zamilkł na sześć lat, by powrócić utworem pod znamiennym tytułem „Tabula rasa”, zwiastującym duchową przemianę autora. Jaki jest nowo narodzony Arvo Pärt? Bardziej zwrócony w stronę ciszy, kontemplujący. Dźwięki pojawiają się niespiesznie i powoli gasną – jak wdech i wydech.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski