Rozmowa z Zygmuntem Gutowskim i Danutą Stachyrą z Komitetu Organizacyjnego i Dyrekcji Międzynarodowego Katolickiego Festiwalu Filmów i Multimediów Niepokalanów 2010.
Edward Kabiesz: Czym tegoroczny, jubileuszowy 25. Między¬narodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów różni się od poprzednich?
Zygmunt Gutowski: – Pierwszy festiwal w 1986 r. był przeglądem filmów religijno-moralnych. Został zorganizowany w ścisłym gronie około 30 twórców ze środowisk katolickich. Większość filmów to były tzw. półkowniki, które funkcjonowały poza cenzurą, w tym filmy o Katyniu. Natomiast w latach 90. festiwal przekształcił się w przegląd filmów i multimediów. Obecnie do konkursu dopuszczone są wszystkie kategorie, czyli filmy, programy telewizyjne i radiowe oraz strony internetowe. Tegoroczną nowością, jako że obchodzimy 200-lecie urodzin Chopina, będzie specjalny Dzień Chopinowski.
Festiwal nosi nazwę katolicki. Czy to oznacza, że mogą w nim brać udział tylko twórcy będący katolikami?
– Nazwa oznacza, że festiwal organizują katolicy. Dla wszystkich twórców. Oczywiście przesłanie dzieł nie może negować nauki społecznej Kościoła. W festiwalu biorą udział również dzieła twórców protestanckich, a w ostatnim okresie dużo jest filmów i programów autorów prawosławnych, szczególnie z Białorusi i Ukrainy.
Jakie jest podstawowe założenie festiwalu?
– Dzieła poruszające sprawy duchowe nie są chętnie prezentowane w telewizjach. Chcieliśmy pokazać, że ta twórczość istnieje. Poza tym chcemy, by nasz festiwal był miejscem spotkań amatorów i profesjonalistów. Po każdym filmie są spotkania i dyskusje. Widzimy, jak oni to bardzo przeżywają.
Festiwal ma charakter międzynarodowego. Czy nagrody dla wyróżnionych produkcji w jakiś sposób przekładają się na późniejsze losy tych filmów? Czy pomagają im w dotarciu do widza?
– Większy wpływ mają na Wschodzie, gdzie na przykład na Białorusi powstał zbliżony do naszego festiwal Magnificat. Podobny przegląd ma miejsce także w Petersburgu. Pomagaliśmy również twórcom telewizji Noe w Ostrawie nawiązać kontakty ze światem filmu. Do pewnego czasu swoją nagrodę na naszym festiwalu przyznawało SIGNIS, międzynarodowe stowarzyszenie gromadzące osoby i instytucje działające w obszarze chrześcijańskich mediów audiowizualnych.
Dlaczego już nie przyznaje tych nagród?
– Po prostu stwierdzili, że jest to festiwal zbyt katolicki. Sądzę, że oni są zafascynowani atmosferą wspaniałych dywanów na wielkich festiwalach. Nasz festiwal traktują jako takiego Kopciuszka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz