Ewa Lipska w tomiku "Pogłos" pisze: "Historia znowu kiedyś nie wyłączy żelazka" – jakby wiedziała, co zdarzy się w Katyniu.
Jest takie powiedzenie, że czytelnik daje książkom swoją twarz. W tym przypadku sama daję najnowszemu tomikowi Ewy Lipskiej, wydanemu przez Wydawnictwo Literackie, swoją. Żyję katastrofą samolotu w Katyniu, dlatego zwróciłam uwagę na wątki dotyczące polskich rozrachunków z historią.
Zresztą sama autorka otwiera i zamyka tomik wierszami poświęconymi ojczyźnie. „Mówię do mojego kraju/ wyprowadź się/ wyjedź./ Bądź przez moment cudzoziemcem” („Mówię do mojego kraju”) – już na początku zachęca do dystansu. Nakazuje krajowi, a właściwie nam samym, kształtującym obraz ojczyzny, żebyśmy przyjrzeli jej się bez sentymentu i emocjonalnych zaszłości.
Wywracając język i jego reguły do góry nogami, stawia wszystko na ostrzu noża. Pokazuje absurd i schematyczność wybranego przez nas społecznego istnienia. Najlepszą metaforą do przedstawienia prawdy o wykreowanym życiu wydaje się pojawiająca się w cyklu z panią Schubert opera. Ten ciężki, pełen sztuczności i pompy gatunek muzyczny. „(…) chorowałem na operę./ Operę tragiczną, która dosypuje do życia trucizny” – konstatuje w wierszu „Opera” bohater.
I nie przez przypadek nazywa to sceniczne, ale też i życiowe zadęcie – chorobą. W „Pogłosie” obecny jest też wątek egzystencjalny. Przewrotne spostrzeżenia co do przelotności i intensywności istnienia przeplatają się z bolesną prawdą o niemożliwości wykorzystania życiowych natchnień i inspiracji: „Życie mieliśmy piękne jak pożar./ W odpowiednim czasie nadjeżdżał/ roztropny wóz strażacki” – („Balkon”).
W tym wierszu zwraca uwagę zakończenie: „Wierzyliśmy w śmierć która była/ tylko innym rodzajem miłości”. Dobrze by było, gdyby można ten czas przeszły zamienić na teraźniejszy – myślimy po lekturze „Pogłosu”. Dobrze by było wyjść z opery, w której mieszkamy i pobyć trochę w prawdziwym życiu.
Ewa Lipska, Pogłos, Wydawnictwo Literackie
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych