Czy telewizja publiczna może działać, nie mając wsparcia ze środków publicznych? Okazuje się, że w Polsce może.
Na ile Telewizja Polska jest publiczna? I czy, nie mając zapewnionych wystarczających środków publicznych, może wypełniać swoją misję? Zgodnie z ustawą, musi ją wypełniać. Ustawa o mediach zapewniała środki na tę działalność przede wszystkim z abonamentu. Skuteczna walka koalicji parlamentarnej, w której szczególna rola przypadła posłom PO, z abonamentem jako reliktem przeszłości, zakończyła się zwycięstwem. Spadające od lat wpływy z abonamentu w tym roku sięgną dna. Według prognoz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, mają wynosić poniżej 400 mln zł. Z tego TVP miałaby otrzymać około 100 mln zł, Polskie Radio 130 mln zł, a regionalne spółki Polskiego Radia 140 mln zł. Jednocześnie KRRiT pieniądze z abonamentu dla TVP w całości przeznaczyła na ośrodki regionalne.
Tyle że utrzymanie tych ośrodków kosztuje ok. 400 mln zł rocznie. Resztę musi dorzucić TVP. Skąd je wziąć? Oczywiście z działalności komercyjnej. A pieniędzy brakuje nie tylko na ośrodki.
Zarząd TVP wyliczył, że dochody z abonamentu pokryją tylko 6 proc. kosztów jej funkcjonowania. Gdyby nie wpływy z reklam, TVP stałaby się niewypłacalna. Ale i tak nie mogłaby ogłosić upadłości. Dlaczego? Bo telewizja publiczna, w przeciwieństwie do komercyjnych, nie posiada zdolności upadłościowej. Prawo stanowi, że nie można ogłosić upadłości instytucji i osób prawnych utworzonych w drodze ustawy oraz w wyniku wykonania obowiązku nałożonego ustawą. Chcąc nie chcąc, musi więc działać, na przykład zwiększając czas przeznaczony na reklamy i programy komercyjne. A co z misją? Czy zostanie pieniędzy przynajmniej na sześć procent? Dyskusje o mediach publicznych najczęściej dotyczą ich upolitycznienia. Ale czy jakakolwiek ustawa, nawet najlepsza, jest w stanie odciąć polityków od mediów. Nigdzie to się nie udało. Można najwyżej osłabić ich wpływ na bieżącą działalność publicznego radia i telewizji. Sukcesem byłoby, gdyby znalazły się w nich osoby kompetentne.
Telewizja na miarę
Każdy z dotychczasowych prezesów TVP deklarował, że jego ideałem jest brytyjska BBC. Mówi
o tym również Romuald Orzeł, obecny prezes TVP. Tyle że to tylko pobożne życzenie. Nie dość, że brakuje środków, to trzeba zdawać sobie sprawę, że również działalność brytyjskiego kolosa poddawana jest nasilającej się krytyce. Już kilka lat temu jeden z najbardziej doświadczonych publicystów BBC Andrew Marr wywołał burzę, mówiąc, że korporacja w sposób niereprezentatywny oddaje przekrój brytyjskiego społeczeństwa. BBC nie jest ani bezstronna, ani neutralna. To utrzymywana z funduszy publicznych wielkomiejska instytucja, w której pracuje mnóstwo młodych ludzi, mniejszości narodowych i gejów – powiedział Marr w czasie spotkania dyrektorów BBC.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz