Będzie Mazepa, nie będzie „Tarasa Bulby”. Ruszył Festiwal Filmów Ukraińskich.
Ogromny sukces frekwencyjny ubiegłorocznej prezentacji polskiego kina na Ukrainie zaowocował kolejnymi filmowymi przedsięwzięciami. Tym razem polscy widzowie mają okazję zobaczyć propozycje filmowe wybrane z wielu powstających w ostatnich latach na Ukrainie. Festiwal Filmów Ukraińskich gości w Krakowie, Sopocie i Warszawie, i stanie się okazją do wymiany doświadczeń oraz dyskusji na temat kinematografii w obu krajach. Organizatorzy zapowiadają także spotkania ukraińskich reżyserów i aktorów z polskimi widzami.
Mocnym otwarciem festiwalu będzie dramat Alana Badojewa „Pomarańczowa miłość”, opowiadający o sprawach ostatecznych. Osamotniony, chory na AIDS mężczyzna zamieszcza ogłoszenie, w którym proponuje parze młodych ludzi wyżywienie oraz przyznanie praw własności do atrakcyjnego mieszkania w centrum miasta. Ale stawia warunek. Ich uczucie musi być tak głębokie, by zgodzili się spędzać z umierającym każdy dzień, aż do jego śmierci. Dwa filmy przedstawi Oleksandr Kirijenko. „Pomarańczowe niebo” to historia miłości Marka, syna kijowskiego gubernatora Zaduchy i Iwanny, studentki Uniwersytetu Kijowskiego, stronniczki Juszczenki.
Młodzi bohaterowie poznają się podczas demonstracji pod murami Centralnej Komisji Wyborczej 24 października 2004. Natomiast „Przebaczenie” opowiada historię młodego małżeństwa, które zmierzyć się musi z nieuleczalną chorobą jednego z nich. Czy po śmierci ukochanej osoby znajdzie się jeszcze w życiu miejsce na szczęście? Z kolei filmowa baśń dla dorosłych Maryny Kondratiewej „Pewnego dnia się obudzę” dowodzi, że jeśli człowiek ma marzenie i to marzenie jest dla niego najważniejsze, to na pewno się spełni.
W programie przeglądu znalazł się jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów ukraińskich ostatnich lat. „Modlitwa za hetmana Mazepę” Jurija Iljenki, najdroższa ukraińska produkcja, powstała w 2002 roku. Iljenko zmierzył się w nim z funkcjonującymi w historii carskiej Rosji mitami na temat uwiecznionego w wielu dziełach literackich hetmana. Ta subiektywna wizja wywołała po premierze skrajne oceny. Szkoda, że w programie nie znalazł się głośny „Taras Bulba”, również z Bohdanem Stupką w roli głównej. Może dlatego, że jest rosyjsko-ukraińską koprodukcją.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz