Niedzielna Msza święta trwa ponad 45 minut. A to dla dzieciaków, które z bólem odkładają na ten czas wszystkomające smartfony prawdziwe lata świetlne. Czują się odcięte od źródła zasilania.
05.02.2023 10:36 GOSC.PL
Zbyt często w dyskusji pod tytułem „Dlaczego młodzi przestają chodzić do kościoła?” podnosimy jedynie duchowe tematy. A trzeba zacząć od przyglądnięcia się rzeczywistości bez jej zbytniego spirytualizowania.
Na Ofiarowanie Pańskie przyszła na Mszę cała klasa. Dzieciaki siedziały przede mną w ławkach. Zauważyłem, że były w stanie wytrzymać bez wiercenia się i w jakim-takim skupieniu kwadrans. Potem górę wzięły nawyki: dłonie nerwowo szukały smartfonów, a cała klasa mniej lub bardziej dyskretnie podskakiwała, szeptała i wierciła się. Nauczyciele doskonale wiedzą, że to pokolenie jest w stanie wytrzymać w skupieniu jedynie kilkanaście minut, a jego wspólną cechą są ogromne deficyty uwagi.
To nie ich wina. Tak zostali zaprogramowani. Czy to dobrze? Oczywiście, że nie! Czy należy skrócić niedzielną Eucharystię? Nie! (homilia to „zupełnie inna historia”).
Rozmawiam z moderatorami Ruchu Światło-Życie. Dlaczego młodzi nie chcą często wyjeżdżać na letnie rekolekcje oazowe? Bo trwają one 17 dni. Na tygodniowe by jeszcze pojechali, ale ponad dwa tygodnie? Zapomnij…
Znajomi z Warszawy opowiadają, że Weekend Alpha dla mieszkańców stolicy trzeba skrócić do kilku sobotnich godzin.
Czy to dobrze? Nie! Ale zamiast „wieszać psy” na uczestnikach, warto przyjrzeć się środowisku, w jakim funkcjonują i wyścigowi szczurów rozpędzonego świata, w którym wyrastają. To pokolenie „jednodniowych spływów kajakowych” (kto pamięta, że na Czarną Hańczę wypływało się na tydzień?), SMS-ów rozbudowanych do porażających swym poetyckim rozmachem form: „OK”, „Będę”, „Nara”, „Spox”, „XD” i przyzwyczajone do streszczeń lektur w stylu: „Pewien młody hobbit dowiaduje się, że w celu ocalenia świata musi wrzucić pewien pierścień do pewnej dziury. Dziura jest cholernie daleko, więc idzie do niej przez trzy tomy, ale w końcu mu się to udaje”.
Po co drałować przez wyprażoną słońcem pustynię aż czterdzieści lat, skoro GPS zaprowadzi ich krótszą drogą bez zbędnych komunikatów „zawróć jeśli to możliwe”?
Nikogo nie usprawiedliwiam. Od lat piszę o tym, że życie duchowe jest maratonem, a nie efektownym sprintem. Pamiętam jednak, że łaska buduje na naturze, a ta poddana jest od lat intensywnemu kursowi przyspieszenia.
Marcin Jakimowicz