G.P. Taylor, jeden z najpopularniejszych brytyjskich pisarzy, przechodzi na katolicyzm.
Graham P. Taylor (na zdjęciu) napisał kilka bestsellerowych powieści dla młodzieży. Przetłumaczono je na 48 języków, część z nich ukazała się również w Polsce. Szok wywołała może nie tyle sama decyzja jego przejścia na katolicyzm, lecz ostre słowa, jakich używa pisarz, tłumacząc jej motywy. Taylor w młodości był punkiem, potem pracował w policji, a następnie został... wikariuszem w anglikańskiej parafii w Whitby. Przełomowym momentem jego życia okazał się marzec 2002 roku. Harry Potter zyskiwał wtedy ogromną popularność. – Pomyślałem sobie, że skoro Rowling napisała książkę, dlaczego ja nie mógłbym tego zrobić – powiedział w jednym z wywiadów. Jednak pisać zaczął dopiero w 2003 roku. Miał wtedy 42 lata. Sprzedał motorower, by wydrukować swoją pierwszą książkę.
Był nią „Zaklinacz Cieni”, opowieść o upadłych aniołach i trójce młodych bohaterów, którzy stają po stronie światła w odwiecznej walce dobra ze złem. W ciągu kilku miesięcy sprzedano prawie 500 tys. egzemplarzy. W pierwszym miesiącu sprzedaży powieść zajęła 2. miejsce na listach bestsellerów w kategorii książek kieszonkowych, zaraz po najnowszym Harrym Potterze. Następna powieść Taylora, „Gwiazda zagłady” okazała się jeszcze większym sukcesem. – Decyzję tę podejmuję z bólem w sercu – napisał w dzienniku „Yorkshire Post” o swojej konwersji na katolicyzm. – Kocham Kościół anglikański, nigdy nie sądziłem, że będę musiał go opuścić, jednakże dziś zsuwa się on w liberalną otchłań, staje się po ludzku nieużyteczny, a przy tym nie daje już żadnej nadziei, miłości ani łaski.
Pisarz wspomniał o szoku, jaki przeżył w pewną niedzielę, uczestnicząc w nabożeństwie w anglikańskim kościele. Pastor w czasie kazania nawiązał do fragmentów Ewangelii mówiących o tym, jak Chrystus chodził po wodzie. Duchowny tłumaczył, że Jezus nie mógł stąpać po wodzie, bo jest to sprzeczne z prawami natury. Prawdopodobnie brodził on w wodzie, a błędna interpretacja jest winą greckiego przekładu. – Wyszedłem, bo nie mogłem tego dalej słuchać – pisze Taylor. Według pisarza, Kościół anglikański stał się duchowym ramieniem Partii Pracy. – Jego biskupi spędzają więcej czasu, modląc się o odwrócenie zmian klimatycznych, albo przybierając postawę druidzkich bardów, niż głosząc słowa Ewangelii, które uzdrowią choroby naszego społeczeństwa… Niektórzy wydają się otwarcie szukać okazji, by podważać Biblię, wzbudzając w wiernych wątpliwości co do jej przesłania… Podważają fundamenty wiary, próbując zastąpić je zasadami, które wydają się im bardziej do zaakceptowania przez nasze pozostawione same sobie społeczeństwo – oburza się Taylor.
G.P. Taylora przekonało do katolicyzmu silne poczucie tożsamości, a także dostojność liturgii. Twierdzi, że w przeciwieństwie do anglikańskich hierarchów katoliccy zwierzchnicy mają odwagę bronić moralności. – W dobie sekularyzacji potrzebujemy silnej moralnej busoli. Kościół ponownie musi być profetyczny, bronić tego, w co wierzy. Nie sądzę, by Kościół anglikański był do tego zdolny. Jak wielu innych anglikanów czuję, że muszę opuścić tonącą łódź, która rozbiła się na skałach sekularyzmu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz