Lourdes, Polacy i Żydzi. Zaskakujące wątki

O niespodziewanych związkach słynnego miejsca objawień z Żydami, a także z Polską, mówi ks. dr Seweryn Wąsik SJ.

Jarosław Dudała: Podobno figura Matki Bożej w grocie w Lourdes wyszła spod dłuta Polaka?
O. Seweryn Wąsik SJ:
Można tak powiedzieć. Historia była taka: żołnierz napoleoński pochodzący z Andrychowa na Podbeskidziu, tkacz pochodzenia żydowskiego po klęsce cesarza osiedla się we Francji. Czy jego rodzina przeszła na katolicyzm – nie wiadomo. Jego syn kształci się w Lyonie. Kończy Akademię Sztuk Pięknych. Zostaje jej profesorem. Jest rzeźbiarzem. Nazywa się Józef Hugo Fabisch (Fabiś).
Proboszcz parafii w Lourdes, ks. Dominique Peyramale prosi go o przygotowanie statui Matki Bożej według wizji Bernadety Soubirous. Ustalają, że figura Matki Bożej będzie miała 1,88 m wysokości, że będzie wykonana z marmuru karraryjskiego. Bernadeta odrzuca kolejne wersje rzeźby. W końcu akceptuje jedną z nich. Córka prof. Fabischa zapamięta, że wrażenie, jakie zrobiła Bernadeta na jej tacie było takie, że on od tej pory codziennie odmawiał różaniec.

Lourdes, Polacy i Żydzi. Zaskakujące wątki   Lourdes, Grota Massabielska (miejsce objawień) Roman Koszowski /Foto Gość

Zrobiła wrażenie na profesorze artystycznej uczelni?!
Uderzające? Jeszcze bardziej uderzające, jest to, że Bóg przeprowadza swoje sprawy przez serca bardzo proste, a nie przez salony intelektualistów. Bóg nie wybiera dziewczynki z wyższych sfer Paryża, ale wybiera nastolatkę z marginesu. Z rodziny, która nie cieszyła się nawet najmniejszym szacunkiem. Dziś byłaby nazywana patologiczną.

Dlaczego?
Ojciec był utracjuszem, bezrobotnym. Chwytał się najniższych dorywczych, upokarzających prac. Rodzina Soubirous miała w Lourdes opinię ostatnich nędzarzy. Dlatego z początku do słowa Bernadety nikt nie będzie przywiązywać wagi.
Tak też będzie to postrzegać sama Bernadeta. Będzie porównywać siebie do miotły: "Co robi się z miotłą, gdy skończy się sprzątać? Gdzie się ją stawia? Stawia się ją w kącie. Ja jestem potrzebna Świętej Dziewicy jak miotła. Gdy jej już nie potrzebują, stawia się ją za drzwiami. Tam jestem i pozostanę."

Dziś takie słowa są trudne do przełknięcia.
Dla mnie św. Bernadeta jest odtrutką na współczesną kulturę selfie: gdy inni marzą o sławie, ona woli pozostać niezauważona, na marginesie. Chce pozostać w cieniu. Mówi: "To, co mnie dotyczy, już mnie nie dotyczy". I tłumaczy: "Muszę odtąd należeć całkowicie do Boga, nigdy do siebie." W duchowości ignacjańskiej nazywamy to ukierunkowaniem na Boga. Tymczasem teraz żyjemy w kulturze ukierunkowanej na samego siebie, na odnoszenie sukcesów, lajki i liczniki łapek w górę...

...na samorealizację.
Dokładnie! Bernadeta jest odtrutką na koncentrację na sobie. "Jeśli Święta Dziewica wybrała mnie, to dlatego, że byłam najbardziej niewykształcona. Gdyby znalazła gorszą ode mnie, to wybrałaby ją" – mówi. Pamiętajmy, że mówimy o 14-letniej analfabetce, która miała objawienia, których tak naprawdę do końca nie rozumie. Jest dzieckiem, przez które Pan Bóg chce przeprowadzić swoje sprawy.

To tak, jak św. Miriam od Jezusa Ukrzyżowanego. Ona mówiła o sobie: "małe nic".
"Jestem nikim w Lourdes" - to są słowa Bernadety. Ona tak siebie nazywała, ale nie chodziło bynajmniej o to, żeby siebie poniżać. To nie było ani poczucie winy, ani niskie poczucie własnej wartości. Absolutnie! To była dziewczynka o nieprawdopodobnej wytrwałości wobec przeciwności. Spokojnie znosiła też spotkania z dziesiątkami tysięcy pielgrzymów, którzy w swojej dewocji chcieli ściągnąć każdą nitkę z jej ubrania.
"Jestem zobowiązana wam powiedzieć o Niepokalanym Poczęciu, a nie zmusić was do uwierzenia" - mówiła. Tak przeżywała swoją misję: ma tylko opowiedzieć o doświadczeniu, które miała w grocie, a nie przekonywać nikogo.

Bo niby jak dziecko z głębokiej prowincji miałoby przekonać paryskie elity...
Salony intelektualno-polityczne Francji robiły wszystko, żeby jak najmniej ludzi jeździło do Lourdes. Nie prowadziła tam żadna linia kolejowa. Władze nie chciały jej budować, żeby ograniczyć dostęp pielgrzymów. Ale były minister transportu w rządzie Napoleona III –żydowskiego pochodzenia –  kupił złoża skalne w okolicach Lourdes. W efekcie już rok po objawieniach została zbudowana linia kolejowa, z której mogli korzystać pielgrzymi.

Z Matką Bożą nikt nie wygra.
Francuski salon polityczno-intelektualny był masońsko-antyklerykalny. Ale część tych ludzi po wizycie w Lourdes i spotkaniu z Bernadetą i tak uklękło przed figurą Matki Bożej w Grocie Massabielskiej. To udokumentowane. Wniosek jest taki, że także dla dzisiejszych elit i salonów jest nadzieja i światełko bijące z Lourdes.

Co warto przeczytać o Lourdes i św. Bernadecie?
Zachęcałbym do przeczytania "Pieśni o Bernadecie" – bestsellera, który miał już kilkanaście polskich wydań. To książka z 1941 r.
Jej autorem był Franz Werfel. To był znany pisarz, urodzony w Pradze Żyd niemieckojęzyczny, przyjaciel Franza Kafki. Uciekając w czasie II wojny światowej do USA, przez przypadek trafił do Lourdes. Utknął tam, nie mając już możliwości przeprawienia się przez Pireneje. To, co tam przeżył, sprawiło, że uznał, iż swoje ocalenie zawdzięcza tajemnicy Pani z Lourdes oraz pirenejskim góralom – środowisku Lourdes. Obiecał, że jeśli przetrwa niemiecki horror zgotowany Żydom, spłaci dług, pisząc powieść o Bernadecie. Udało mu się uciec i napisać książkę (700 stron!), która zrobiła taką furorę, że Hollywood (Twentieth Century Fox) natychmiast wykupiło prawa do jej ekranizacji. I już w 1943 r., gdy Europie trwała wojna, w Hollywood powstał jeden z najpiękniejszych filmów o św. Bernadecie.
Szefowie wytwórni obawiali się jednak krytyki. Spodziewali się, że niewierzący odrzucą film jako naiwną opowieść o dziewczynce, która miała halucynacje. Obawiali się też reakcji katolików, ponieważ odtwórczyni roli Najświętszej Panienki nie była osobą o wyszukanej moralności. Postanowili więc opatrzyć film mottem, mówiącym, że "tym, którzy wierzą w Boga nie są potrzebne żadne wytłumaczenia. A dla tych którzy w Boga nie wierzą, żaden wytłumaczenie nie jest możliwe".
Werfel zmarł cztery lata po napisaniu książki, w Beverly Hills.

Jest też wydana po polsku książka Vittoria Messoriego.
On z kolei poszedł drogą dziennikarza śledczego i napisał książkę: "Tajemnica Lourdes. Czy Bernadeta nas oszukała?". Marketingowo dobrze uchwycony temat: czy prosta, uczciwa, pokorna góralka, nie mówiąca nawet po francusku, ale w dialekcie pirenejskim, nas oszukała? To oczywiście prowokacja. Ale książka jest bardzo dobra, analityczna. Dodajmy, że Kościół katolicki dość szybko uznał objawienia św. Bernadety za autentyczne. A w tym roku obchodzimy 90 rocznicę jej kanonizacji.

Lourdes, Polacy i Żydzi. Zaskakujące wątki ks. dr Seweryn Wąsik SJ, dyrektor Domu Rekolekcyjnego św. Józefa w Czechowicach Dziedzicach, rekolekcjonista, kierownik duchowy, teolog duchowości ignacjańskiej, dziennikarz watykański (L’Osservatore Romano, Radio Watykańskie), pedagog. Od lat daje kursy Ćwiczeń duchowych według św. Ignacego Loyoli i kard. Carla Marii Martiniego. Autor serii formacyjnych audiobooków "Elementarz ignacjańskich" i słuchowiska radiowego "Ulmowie z Markowej".

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała Jarosław Dudała Dziennikarz, prawnik, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 pracuje w „Gościu”.