Przeliczanie Chopina

Kongres Kultury Polskiej, cokolwiek by o nim pisać, przypomniał, że kultura nie jest luksusem, ale koniecznością. - Po co nam telefony komórkowe, jeśli nie będziemy mieli nic do powiedzenia?- pytał Tadeusz Gadacz.

Badania OBOP-u wykazały, że Polacy na pytanie, co ich zdaniem robi „człowiek kulturalny”, odpowiedzieli, że nie powinien pchać się bez kolejki. Nie kojarzyli tego pojęcia z chodzeniem do teatru czy czytaniem książek. Na trwającym od 23 do 25 września w Krakowie Kongresie Kultury uczestnicy przepychali się niekulturalnie, garnąc do rozmów o kulturze. Ostatecznie okazało się, że ci, którzy „przepchali się” na kongres i wzięli w nim udział, mogli w jakiś sposób wpłynąć na debatę o stanie polskiej kultury. A więc chyba warto czasem być „niekulturalnym”.

Warszawa i prowincja
– Nowe wykluwa się w rozmowie – powiedział Jerzy Stuhr. Jednak na Kongresie Kultury Polskiej rozmów było za mało. Kolejny panel dyskusyjny wykluczał rozmowę po właśnie kończącym się. Ogromna liczba 15 tys. oglądających kongres przez internet nie otrzymywała odpowiedzi na bieżąco, ale musiała na nie czekać. O swoje sprawy mogli zawalczyć ci, którzy na kongres przyjechali. W pierwszych rzędach siedzieli zabierający głos na sympozjach plenarnych i panelach, m.in.: min. Bogdan Zdrojewski, Jerzy Hausner, Piotr Sztompka, Andrzej Wajda, Krystyna Zachwatowicz, Agnieszka Holland, Anda Rottenberg. Urzędnicy państwowi i twórcy kina, w dalszych szeregach teatru i sztuk wizualnych, bo to im potrzebne są duże pieniądze na realizację swoich projektów.

Na 250 zaproszonych gości i 1000 tych, którzy sami się zaprosili, płacąc za udział 100 zł wpisowego, głos zabrało kilkudziesięciu. Spotykani na Plantach przedstawiciele krakowskich związków twórczych narzekali, że kongres organizowała Warszawa i dlatego nie będą się narzucać. Nie było to prawdą – krakowianie również znaleźli się w Radzie Programowej Kongresu i uczestniczyli w panelach. Ale wiele ośrodków spoza tzw. centrali nie miało swoich reprezentantów w dyskusjach problemowych na temat kondycji różnych dziedzin sztuki. Zasadne też wydawało się pojawiające się w kuluarach pytanie, dlaczego w kongresie nie wzięła udziału noblistka Wisława Szymborska czy wybitni, mieszkający w Krakowie poeci: Ewa Lipska, Adam Zagajewski czy Ryszard Krynicki. Przecież o jakości kultury decydują tworzące ją indywidualności.

Przeliczanie Chopina
– Ekonomiści powinni zadać sobie pytanie, ile jest warte dzieło Chopina z perspektywy widzenia Polski na przestrzeni 200 lat – tę prowokującą do dyskusji o niewymiernej wartości dóbr kultury tezę rzucił Waldemar Dąbrowski. Zabrzmiała mocno w kontekście faktu, że główną częścią debat stał się problem finansowania kultury. – Nie powinniśmy stosować przymusu podatkowego dla utrzymania kultury, bo jesteśmy krajem biedniejszym niż Szwajcaria – argumentował Leszek Balcerowicz, stawiający na model prywatyzacji. Według niego, przyczyną patologii w rozdziale środków na kulturę jest fakt, że mechanizmy jego funkcjonowania działają według starego schematu finansowania „z góry”. – Nie ma reformy „trabanta”, która by zrobiła z niego „mercedesa” – mówił. – 20 lat przetrwały instytucje kultury ustanowione w PRL i to one do dziś są beneficjentami środków – przedstawił swój punkt widzenia Andrzej Wajda.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych