Z Johnem Kentem Harrisonem* rozmawia Edward Kabiesz
Edward Kabiesz: Po „Janie Pawle II” zrealizował Pan kolejny film związany z polską historią. To dosyć niecodzienne w amerykańskiej kinematografii.
John Kent Harrison: – Interesują mnie bardzo różne tematy. A szczególnie niezwykłe postaci, które miały udział w tworzeniu historii. Tak się złożyło, że i Jan Paweł II, i Irena Sendlerowa byli Polakami. Historią waszego kraju zacząłem się interesować, kiedy otrzymałem propozycję zrealizowania filmu o Papieżu.
Czy temat Holocaustu interesował Pana wcześniej?
– Wiele czytałem na ten temat. Oglądałem też filmy historyczne, które o tym opowiadały. Ale wiem, że wielu młodych ludzi w USA, w Polsce i na świecie nie wie, czym był Holocaust. Dlatego przede wszystkim chciałem zrobić ten film – by dowiedzieli się więcej. Ale chciałem, by poznali Holocaust z innej strony. Moim zdaniem, mniej znanej, a bardzo interesującej i ważnej. Mam nadzieję, że ta opowieść poruszy wszystkich.
Kiedy dowiedział się Pan o tym, czego dokonała Irena Sendlerowa w czasie wojny?
– W czasie realizacji filmu o Janie Pawle II.
Czy spotkał się Pan z bohaterką filmu?
– Nie zdążyłem. Przyjechałem do Polski, by się z nią spotkać w ubiegłym roku. Jednak była już bardzo chora i wkrótce zmarła. Byłem na jej pogrzebie. Ale spotykałem się z wieloma osobami, które ją znały, i z tymi, których uratowała z getta.
Jak doszło do realizacji filmu? Czy to była propozycja wytwórni, tak jak w przypadku filmu o Janie Pawle II?
– Tym razem ja zgłosiłem się z propozycją. Przez 3 lata razem z producentką Beatą Pisulą próbowaliśmy tym tematem zainteresować jakąś wytwórnię. Odwiedziłem wszystkie studia w Hollywood. Bez powodzenia. Dopiero Hallmark zdecydował się kupić tę historię.
Scenariusz oparł Pan na książce Anny Mieszkowskiej „Matka Dzieci Holocaustu. Historia Ireny Sendlerowej”. Czy wyłącznie?
– Powiedziałem ludziom z Hallmarku, że nie mogę pisać tego scenariusza w Kalifornii, że muszę go pisać w Polsce. Zgodzili się i przyjechałem do Warszawy. Tu zdobyłem mnóstwo informacji, przeczytałem wspomnienia ocalonych, pamiętniki, dzienniki. Byłem na Pawiaku, w Alei Szucha, w miejscach, gdzie rozgrywały się wydarzenia. Rozmawiałem z wieloma ludźmi, świadkami tamtych wydarzeń.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz