Filipini z Gostynia znaleźli w klasztornej bibliotece prawdziwe skarby. Muzykolodzy cmokają z zachwytu: trzeba będzie pisać na nowo historię polskiej muzyki! Właśnie ukazał się trzeci krążek z serii Musica Sacromontana.
Szczelnie wypełniający gostyńskie barokowe sanktuarium Świętogórskiej Róży Duchownej tłum w zachwycie słucha kompozycji, których nie grano tu od 200 lat. Wychodzący z koncertu ludzie wiedzą już, dlaczego Józefa Zeidlera okrzyknięto „polskim Mozartem”. – Gostyń 200 lat temu?
Niewielkie miasteczko w Wielkopolsce. I w tym grajdołku działa przy kościele Kapela Świętogórska – opowiadają księża filipini, gospodarze klasztoru. – Zrzesza znakomitych muzyków, wirtuozów, ówczesną pierwszą ligę. Dziś znani skrzypkowie mają problem z zagraniem nut, które dla członków kapeli były przed 200 laty codziennością. To majstersztyk! Tu nikt nikogo nie musiał przekonywać, że Gostyń leży w Europie.
Najwybitniejszym muzykiem tworzącym na Świętej Górze był Józef Zeidler. Księża filipini ocalili od zapomnienia sporo jego znakomitych kompozycji. Wskrzesili też muzyczne arcydzieła Maksymiliana Koperskiego.
Właśnie ukazała się kolejna, trzecia już płyta serii „Musica Sacromontana”. Znajdziemy na niej utwory obu kompozytorów. Dwupłytowy album zarejestrowano w październiku 2008 roku. Pierwszy krążek zawiera koncert Zeidlera „Vesperae ex D” w wykonaniu Polskiej Orkiestry Radiowej wspólnie z zespołem Camerata Silesia, a drugi koncert „Missa ex B” Koperskiego w wykonaniu Orkiestry Akademii Beethovenowskiej i Chóru Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Pierwszy krążek serii zdobył Fryderyka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Poleca - mj