Dziękuję!

Za to, że gdy jednym z najczęstszych słów jest dziś „zwiedzenie”, Wy zmieniacie pierwszą literkę i mówicie o „uwiedzeniu”. Tak, pozwoliliście się uwieść. Nie daliście się zakonserwować w Waszej konsekracji.

Drodzy konsekrowani!

Dziękuję. 

Za to, że w tym praktycznym do bólu świecie macie często poczucie bezużyteczności, a więc jesteście znakiem, że można kochać bezinteresownie, że jesteśmy stworzeni po to, by nas kochać.

Za to, że zgadzacie się na oczyszczenie. My jesteśmy temperowani w rodzinach przez najbliższych, wy - przez braci, siostry, przełożonych. Ostre, chropowate, pełne zadziorności kamienie, obijane przez inne, pchane przez wartki nurt rzeki stają się obłe.

Dziękuję, że nie daliście się zakonserwować w Waszej konsekracji, ale powracacie do pierwotnej miłości.

Dziękuję, że staracie się każdego dnia rozbijać Jego słowem ciemności. Za wasze odważne decyzje wejścia w mrok, stanięcia w prawdzie, spotkania się z samymi sobą, godziny terapii. „Taka to robota. Co chwilę coś staje się ciemne i trzeba znowu tę ciemność rozświetlić. Nie usunąć, bo się nie da, tylko rozświetlić. Rzucić na nią światło słowa, światło wiary!’ – opowiadał o. Joachim Badeni.

My przeżywamy naszą samotność w rodzinach, Wy wśród braci i sióstr. 

Dziękuję za Wasze zasłuchanie w czasach, gdy wszyscy mówią. Za to, że gdy jednym z najczęstszych słów jest dziś „zwiedzenie” wy zmieniacie pierwszą literkę i mówicie o „uwiedzeniu”. Tak, pozwoliliście się uwieść.

Dziękuję, że czekacie na Tego, na którego niewielu czeka. 

Dziękuję za Wasze ukrycie się, nienarzucanie, delikatność. Hebrajskie słowo „wieczność” pochodzi od czasownika „alam”, który oznacza „ukrywać”.

Dziękuję za wasz pełen tęsknoty szept: „Cicho! Ukochany mój! Oto on! Oto nadchodzi! Biegnie przez góry, skacze po pagórkach. Umiłowany mój podobny do gazeli, do młodego jelenia. Oto stoi za naszym murem, patrzy przez okno, zagląda przez kraty”.

O Michał Zioło opowiadał mi przed laty: „Kiedyś brat Łukasz, trapista z Tiberine powiedział genialną rzecz. Opowiadał o tym, kim jest mnich. Mnich to taki facet – mówił – który stoi sobie na peronie dworca i czeka. Ktoś czyta gazetę, inny przechadza się nerwowo gadając przez komórkę, a on sobie stoi i czeka. Ludzie na niego patrzą i mówią: Skoro on czeka, to znaczy, że pociąg przyjedzie. A on stoi. Czeka. I nic przy tym nie robi”.

Jesteście dla mnie znakiem. Czekam razem z Wami.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz