Nic więcej, tylko Chrystus

Paweł, przybywając do Koryntu, miał w pamięci swoją bolesną porażkę, którą poniósł na Areopagu.

1 Kor 2, 1-5

Bracia, przyszedłszy do was, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością, głosić wam świadectwo Boże.

Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.

Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl

1. Przemawiając tam do ateńskich elit, wygłosił erudycyjną mowę nawiązującą do pogańskich wierzeń. Aby pozyskać przychylność greckich intelektualistów dla Chrystusa, błyszczał słowem i mądrością. Cel był słuszny, ale metoda okazała się błędna. Kiedy bowiem zaczął głosić zmartwychwstanie, został wyśmiany. Nie zdążył nawet wypowiedzieć imienia Jezusa Chrystusa. Nie wspomniał o krzyżu. W tym kontekście lepiej rozumiemy słowa skierowane do Koryntian: „Stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem”. Widzimy Pawła, który uczy się głoszenia Ewangelii, wyciąga wnioski z nieudanej próby. Nauczając w Koryncie, odniósł ewangelizacyjny sukces, ponieważ znalazł właściwy klucz. A jest nim sam Chrystus, i to ukrzyżowany. Paweł zrozumiał, że głupstwo krzyża jest mądrością u Boga. Tam, gdzie przepowiada się moc krzyża, tam dokonują się Boże cuda.

2. To głęboko poruszające, że Paweł przyznaje się przed swoimi uczniami do własnej słabości. To czyni go wiarygodnym świadkiem. Ateńskie upokorzenie zmieniło elokwentnego rabina w pokornego głosiciela Pana, który pojednał świat z Ojcem przez swoją krew. W najgłębszym rdzeniu nauczanie Pawła pozostanie już na zawsze głoszeniem krzyża. Upokorzenie głosiciela Ewangelii okazało się niezbędnym oczyszczeniem, uwolnieniem od pokusy błyszczenia, świecenia światłem swojej wiedzy czy erudycji. Ewangelia mówi dziś o tym, że chrześcijanie mają być światłem świata, ale chodzi zawsze o światło odbite. Źródłem jest Chrystus Paschalny, czyli ukrzyżowany i zmartwychwstały Pan.

3. Jakie płyną z tego wnioski dla nas, dla Kościoła? Warto zapytać, czy nie popełniamy tego samego błędu co Paweł na Areopagu. Czy nie próbujemy pozyskać przychylności naszych niewierzących braci niejako kosztem prawdy o Chrystusie? Spotkanie z niewierzącymi lub wyznawcami innych religii ma oczywiście sens, o ile będzie ze strony chrześcijan czytelnym świadectwem o Jezusie. Paweł zrozumiał, że przepowiadanie Ewangelii nigdy nie będzie bezkonfliktowym dialogiem ze światem. Głoszenie Ukrzyżowanego musi łączyć się ze zgodą na własne ukrzyżowanie. Przesada? Warto przypomnieć sobie słowa apostoła, w których wylicza, ile wycierpiał z powodu Jezusa. „Nie znać niczego więcej jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego”. Niczego więcej! To jest program Pawła i to powinien być program Kościoła. W niektórych syntezach ostatnich kościelnych debat uderza brak odniesień do Jezusa. Kręcimy się wokół siebie. Czy jednak zadaniem Kościoła jest głoszenie tego, co sami wymyśliliśmy przy zielonych stolikach z pomocą socjotechnicznych algorytmów? Ewangelizator duchowny lub świecki nie ma głosić tego, co sam wymyślił. Ma głosić Chrystusa, a to oznacza rezygnację z siebie. To nie odbywa się bez bólu, bez wyrzeczenia, bez narażania się na cios. Nie znać niczego innego, tylko Jezusa! Trudny to program, ale czy jest inny dla Kościoła, jeśli ma on pozostać solą i światłem? •

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Tomasz Jaklewicz