Abraham Joshua Heschel, Bóg szukający człowieka, Filozofia judaizmu, Esprit, Kraków 2008, s. 550
Zrobiliśmy wszystko, by wyjałowić Ewangelię; zanurzyliśmy ją w neutralizującym płynie. Stępione zostało wszystko, co uderzające, wykraczające poza zwyczaj, wstrząsające. Religia stała się nieszkodliwa, spłaszczona, grzeczna i rozsądna – i przez to niestrawna. Kościół nie jest już, jak w pierwszych wiekach, triumfalnym pochodem Życia przez cmentarze świata – wołał Paul Evdokimov.
Te słowa do dziś nie dają mi spokoju. Podobną diagnozę, tyle że dotyczącą judaizmu, znalazłem w znakomitej książce „Bóg poszukujący człowieka”. – Zwykło się obwiniać nauki przyrodnicze i antyreligijną filozofię, że we współczesnym społeczeństwie religię odsunięto w cień – pisze światowej sławy teolog i filozof żydowski Abraham Joshua Heschel. – Byłoby jednak bardziej uczciwe winić samą religię za jej porażki. Upadek religii nie wyniknął stąd, że została odrzucona, lecz stąd, że stała się nieistotna, zwietrzała, przygniatająca i mdła. Sól traci smak. Jak temu zapobiec? Zanurzyć się w Biblii, największym przywileju ludzkości – podpowiada Heschel w książce będącej klasyką współczesnej teologii żydowskiej.
„Mówię jako ten, komu udało się opuścić Warszawę, w której się urodziłem, zaledwie na sześć tygodni nim zaczęła się tragedia – pisał kiedyś. – Kresem mej podróży był Nowy Jork, ale równie dobrze mógł to być Oświęcim lub Treblinka. Jestem jak głownia wyciągnięta z pożogi. Mówię jako ten, który często boi się, by Bóg nie odwrócił się ze wstrętem od człowieka”. Książka pokazuje Boga poszukującego człowieka. Nie „niewzruszonego poruszyciela”, lecz „najbardziej wzruszonego poruszyciela”. To On wychodzi pierwszy na spotkanie, wyciąga rękę. Nie zniechęca się człowiekiem. Tęskni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Książki - poleca Marcin Jakimowicz