Hotelarze spod Giewontu mówią o bardzo dobrym obłożeniu na nadchodzące dwa tygodnie zimowego wypoczynku.
Trend się odwrócił i feryjni goście z Wielkopolski, którzy poprzednio wybierali Szklarską Porębę, czy Karpacz, teraz wolą Zakopane. Wyjątkowo dużo jest też rezerwacji z Małopolski.
Zimowy wypoczynek rozpoczynają województwa: świętokrzyskie, kujawsko-pomorskie, małopolskie, wielkopolskie i lubuskie. Do szkół z kolei od poniedziałku wracają uczniowie z województw: lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego i śląskiego.
"Zauważamy, że teraz trend się odwrócił i goście z Wielkopolski w te ferie licznie zawitają pod Tatrami. Również goście z samej Małopolski chętnie rezerwują pobyty w Zakopanem i najprawdopodobniej determinuje ten wybór bliska odległość i bardzo dobra, śnieżna pogoda. Obserwujemy dużo więcej rezerwacji z Wielkopolski, niż w latach ubiegłych. Alokacja ruchu turystycznego z tamtego kierunku ma również najprawdopodobniej związek ze śniegiem, którego u nas nie brakuje" – powiedział PAP Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej (TIG).
Dodał on, że rezerwacji na drugi turnus ferii nie ma ekstremalnie dużo, ale poziom jest satysfakcjonujący. Na razie hotelarze raportują, że obłożenie miejsc noclegowych pod Tatrami jest w granicach 70–80 proc. Z uwagi na zauważalny trend skrócenia okienka rezerwacyjnego, wielu turystów podejmie decyzje o przyjeździe w ostatniej chwili, mając na uwadze prognozy pogody.
Pierwszy turnus ferii zimowych pod względem frekwencji turystycznej był bardzo udany dla branży hotelarskiej spod Giewontu. Według danych TIG, zwłaszcza drugi tydzień ferii cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem gości.
"Ku zaskoczeniu, wielu turystów przyjechało do Zakopanego z województwa łódzkiego, choć w ubiegłych latach goście z tego kierunku nie odwiedzali nas szczególnie licznie. Goście z centralnej Polski głównie wypoczywali na spacerach tatrzańskimi dolinami, a mniej z nich korzystało ze stoków narciarskich" – powiedział PAP Wagner.
Restauratorzy z zakopiańskich Krupówek również nie narzekają na brak gości, jednak donoszą, że choć turystów na deptaku jest dużo, to zamówienia są raczej "oszczędne". Oznacza to, że restauracje są pełne, ale średni rachunek od stolika jest niższy, niż choćby w okresie świąteczno-noworocznym.
"Obecnie restauratorzy obserwują raczej oszczędnych konsumentów, ale bywają też dni, kiedy przed popularnymi restauracjami ustawiały się kolejki chętnych do wejścia" - zaznaczył w rozmowie z PAP Karol Wagner z TIG.