Polska krajem katolickim jest. To wie nawet „Krytyka Polityczna”. Ale czy Polska, kraj katolików i poetów, dorobiła się współczesnej poezji katolickiej?
Cztery lata temu Karol Maliszewski w artykule „Poszukiwacze zaginionej arki” („Tygodnik Powszechny” 2004, nr 19) zauważył odwrót części młodych poetów od bożka ironii w stronę poszukiwań autentyczne-go Absolutu. W tamtym czasie poezja religijna funkcjonowała w tekstach krytycznoliterackich raczej jako chłopiec do bicia niż zjawisko godne rzetelnej analizy. Czy sytuacja uległa zmianie? I tak, i nie.
Zamieszkać w katedrze
Tak, ponieważ przybyło książek w istotny sposób przekreślających nazbyt naiwne rozpoznania krytyki dotyczące poezji religijnej. Przypomnijmy sobie, jak przyjmowano twórczość poetycką i eseistyczną Wojciecha Wencla. Ówczesny guru młodych poetów Marcin Świetlicki, nawiązując do twórczości Wencla, napisał wiersz „Specyficzna odmiana literatury dla młodzieży” z frazą: „Zamieszkać w katedrze,/ z maszynką elektryczną, (materacem, w jakimś) kącie”. Ten ironiczny ton świetnie podchwycili młodsi poeci, dla których religia mimo wszystko nie była sprawą obojętną. Chyba najciekawszy z nich, Wojciech Brzoska z Sosnowca, od początku swojej twórczości zdradzał zainteresowanie tą sferą. Dwie ostatnie książki już wprost – choćby tytułami – starają się wpisać w nurt poezji, którą nazwać można parareligijną. Mowa o „Sacro casco” i „Przez judasza”. Podczas gdy w tym pierwszym tomie Brzoska jeszcze mocno sobie pokpiwa z języka religijnego, w drugim dochodzi do głosu ton poważniejszy, choć niepozbawiony cech pastiszu. Podział książki na „księgi”, a także powtarzające się nieustannie zwroty z „panem” (choć pisanym małą literą) to zabiegi wyraźnie „sakralizujące” formę. A i treściowo wiersze Brzoski, przynajmniej niektóre, z powodzeniem mogłyby uchodzić za modlitwy.
Mistyka i konkret
Lekka zmiana tonu i podejścia krytyki do poezji religijnej nie miałaby jednak miejsca bez zabiegów ze strony poetów mocno osadzonych w tradycji. Udziałem Wojciecha Wencla była w ostatnich latach po-ważna przemiana poetyki i chyba również publicystyki. Pamiętamy przecież jego ostre i pryncypialne wystąpienia, choćby przeciwko poetom skupionym wokół pisma „bruLion”. Współczesny Wencel złagodniał, a w swojej jak dotąd najlepszej książce – poemacie „Imago mundi” przeprasza się ze światem, pełnymi garściami czerpie z rekwizytorni kultury masowej, opisuje swoje zmagania z alkoholem, pokusą łatwego życia, ciemnością. „Linię Wencla” realizuje z powodzeniem o pięć lat młodszy Szymon Babuchowski, który choć doskonale czuje się w mowie wysokiej, stara się, by nie była ona zbyt odległa od egzystencji. Stąd szokujące jak na religijnego poetę „genitalia, które zapładniają ciemność”, stąd nazwy konkretnych miejsc („ciemność się kładzie na Giszowcu/ razem ze śniegiem który cicho/ przykrywa parking sklep i kościół”). Zamieszczony w tomie „Wiersze na wiatr” poemat „Medjugorie. Wieniec z gwiazd dwunastu” łączy podróżniczą narrację z mistyką.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Jakubowski, poeta, dziennikarz, krytyk literacki