Dla jednych święto książki, dla innych ciasne getto. Zakończyły się XIV Targi Wydawców Katolickich w Warszawie
Prawie dziewięćdziesięciu wystawców stłoczonych w szkolnej sali gimnastycznej. Tłumy spacerujące między uginającymi się od książek regałami. Targi Książki Katolickiej odwiedziło w tym roku kilka ty-sięcy ludzi. – Wystawcy traktują te targi jak wielkie święto książki – opowiada Maryla Kania z krakowskiego Wydawnictwa „m”. – Jasne, że dziś wielu z nas kupuje książki przez Internet, a oferty można przeglądać on-line 24 godziny na dobę, ale nic nie zastąpi spotkania, rozmowy i wzięcia do ręki nowego, pachnącego drukiem wydawnictwa.
Rycerz z Narnii kartkuje katechizm
Nic się tu nie zmieniło od kilkunastu lat – kręcą głowami sceptycy. Nieprawda. Choć zewnętrznie warunki są identyczne jak przed dekadą, na stoiskach zmieniło się prawie wszystko. Jeszcze kilka lat temu prym wiodło kilka wielkich wydawnictw. Miały kolorowe grube katalogi, barwne banery, starannie przygotowane stoiska i multimedialne prezentacje. Cała reszta na stoliczkach wykładała wyblakłe, odbite na ksero ulotki. Dziś laptopy czy ekrany stoją na wielu stoiskach, a nawet maleńkie wydawnictwa zakonne kuszą barwnymi katalogami. Nic dziwnego, skoro wielu wydawców co roku jeździ do Frankfurtu, na największe targi książki na świecie, gdzie z hali do hali zwiedzających przewożą specjalne autobusy. Nikogo już nie dziwią przechadzający się po warszawskiej sali młodzi, przebrani za rycerzy rodem z Narnii. Zachęcają do zakupu bestsellerowej powieści Lewisa. Niebawem na ekrany kin wejdzie druga część kultowej sagi: „Książę Kaspian”. – Ciasna sala to dyskomfort dla wystawców i uczestników. Wałkujemy ten temat od lat – opowiada ks. Marek Otolski, organizator targów. – Co zrobić, by się stąd wydostać? To błędne koło. Taka przeprowadzka wiąże się ze sporymi pieniędzmi. A skąd je wziąć, skoro nawet w tym roku wycofało się ze względów finansowych wiele mniejszych wydawnictw? Nie stać nas na wynajem hali w centrum Warszawy. Na dodatek trzy tygodnie temu zostawił nas na lodzie główny sponsor targów, firma XEROX. Czy jestem zmęczony? Może trochę – śmieje się marianin. – Ale jestem wariatem, który naprawdę lubi tę robotę. Każde targi to święto. Odwiedza je około siedmiu tysięcy ludzi.
Wczoraj hodowcy kanarków, dziś katolicy
– Wie pan, mam syna satanistę – kobieta podchodząca do Roberta Tekielego dyskretnie ociera łzy. Autor „bruLionu” promuje właśnie płytę DVD „Muzyka i satanizm”. Kiedyś sam zakładał klub „Gnosis” dla śmietanki polskich okultystów, dziś opowiada o niebezpieczeństwach magii. Na targi przychodzi od lat. – Pozornie nic się tu nie zmienia. Ale czy to getto? Nie. Ludzie, którzy są w głównym nurcie kultury, chęt-nie zepchnęliby katolików do getta, zamknęli ich w kruchcie. W prasie pojawi się pewnie krótka notatka o tym, że odbyły się kolejne targi. W czwartek hodowcy kanarków, w piątek katolicy. Dla mnie targi są ważnym wydarzeniem. Pamiętam, jak przyszedłem tu po raz pierwszy. Czułem ogromną radość spotkania się z ludźmi, którzy myślą podobnie jak ja. Takie katakumbowe odruchy... – uśmiecha się Tekieli. – W świecie, w którym wszystko się zmienia, są wartości, które są niezmienne – dopowiada ks. Krystian Kukowka, szef Księgarni św. Jacka. – Zmieniła się jakość wydawania książek, sposoby ich promocji, ale treść, na szczęście, pozostała ta sama. Dobra Nowina w wielu różnych wariantach. Kiedyś było tu kilku „wielkich”, potem długo, długo nic. Dziś technika edytorska jest znakomita, skończył się czas monopolu. Z targami od początku związana jest nagroda Stowarzyszenia Wydawców Katolickich – Feniks. W tym roku otrzymały ją m.in.: „W drodze” za powieści Jana Grzegorczyka i Siostry Loretanki za serię „Lectio divina na każdy dzień roku”. Doceniono również translatorską pracę Andrzeja Babuchowskiego, wieloletniego dziennikarza „Gościa”. Nagrodzono jego tłumaczenia książek ks. Tomasza Halika. Dwukrotnie wyróżniono również książki Małgorzaty Nawrockiej: napisane dla dzieci „Różowe sny” i antymagiczną powieść dla młodych „Alhar syn Anhara”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz