Ocalona kultura, tożsamość, dziedzictwo wspólnoty narodowej – to wszystko stanowi siłę i podstawę do przetrwania państwa.
Obejrzałam właśnie film dokumentalny Tomasza Grzywaczewskiego pt. „Wymazać naród” i pomyślałam, jak podobne doświadczenia mają teraz mieszkańcy Ukrainy, jak bardzo analogiczne do tych, które znamy z naszej historii. W czasie wojny doświadczają bowiem systemowego niszczenia dziedzictwa kulturowego – właśnie o tym jest ten film. Reżyser dokumentuje zbrodnie dokonywane na zabytkach kultury. Niszczone są muzea, biblioteki, obiekty archeologiczne, cerkwie i kościoły, by na nowo pisać historię „Wielkiej Rosji”. W filmie są przykłady takich miejsc – choćby zniszczona doszczętnie zabytkowa świątynia w Bohodoryczach, w obwodzie donieckim. Ukraińcy rozumieją, jak ważne jest dziedzictwo kulturowe. Obrazuje to chociażby ukazana w filmie postawa mieszkańców Charkowa, którzy już na początku wojny workami z piaskiem osłaniali pomnik poświęcony Ukrainie. „To ukraińska Nike, bogini zwycięstwa” – mówili. Pokazują to także działania archeologów w centrum Lwowa, którzy prowadzą prace konserwatorskie przy jednym z najstarszych renesansowych obiektów rzeźbiarskich w mieście z I poł. XVI wieku. Mimo wojny i tego, że w pobliskiej katedrze codziennie odbywają się pogrzeby ukraińskich żołnierzy. Wtedy na chwilę przerywane są prace. Gdy przechodzi kondukt, archeolodzy razem z mieszkańcami miasta stoją przez chwilę na baczność i oddają cześć poległemu. Generalnie jednak prace trwają, po to, by przetrwało dziedzictwo kulturowe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Milena Kindziuk