Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka. Mk 5,8
Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Gdy wysiadł z łodzi, zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobowcach i nikt już nawet łańcuchem nie mógł go związać. Często bowiem nakładano mu pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą w grobowcach i po górach krzyczał i tłukł się kamieniami.
Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!» Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». I zaczął prosić Go usilnie, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.
A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosiły Go więc złe duchy: «Poślij nas w świnie, żebyśmy mogli w nie wejść». I pozwolił im. Tak, wyszedłszy, duchy nieczyste weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli o tym w mieście i po osiedlach.
A ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.
Gdy wsiadał do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł przy Nim zostać. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili.
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
Ewangelia z komentarzem. Przyzwyczajeni do tradycji możemy odrzucić to, co dobreWyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka.
Mk 5,8
Wiele w tej barwnej ewangelicznej opowieści może zaskakiwać. Stan opętanego, fakt utopienia się świń czy to, że Jezus nie chciał, aby uzdrowiony poszedł za Nim. Mnie najbardziej uderza uświadomienie sobie, że Jezus ten cud uczynił nieproszony przez nikogo. Dlaczego zazwyczaj ktoś musiał prosić o uzdrowienie, a w tych wypadkach Jezus zareagował bez zachęty? Myślę, że chciał w ten sposób pokazać, jak radykalnie przeciwstawia się diabłu. Choroby, różne inne nieszczęścia, nawet śmierć – to wszystko za przyzwoleniem Boga jest jakoś wpisane w los człowieka. Ale na tak bezpośrednie opanowanie przez złego ducha, jak w przypadku bohatera dzisiejszej Ewangelii, nie ma pozwolenia. To ważne także dla nas. Bóg naprawdę nie chce, by ktokolwiek wpadł w sidła diabła. Zwłaszcza na wieczność.
Przeczytaj Czytania na każdy dzień
Andrzej Macura