12 ton prochów

W 1945 r. zebrano z ulic popioły ludzi zamordowanych i spalonych w czasie rzezi na warszawskiej Woli. Pod nagrobną płytą na Cmentarzu Powstańców Warszawy znajduje się 12 ton prochów. Stąd tytuł nowego filmu dokumentalnego: „12 ton”.

W Warszawie zostało roz- pętane beznadziejne powstanie. Tysiące niewinnych ludzi pozostawiło swoje życie. Pożałowania godna ludność musiała pod ochroną wojska opuścić to piekło – użala się kaleką polszczyzną lektor „Tygodnika Dźwiękowego Generalnej Guberni”. Niemiecka kronika pokazuje tłum mężczyzn, kobiet i dzieci, opuszczających miasto pod troskliwą ochroną niemieckich żołnierzy. Przed kim chronią cywilów? Oczywiście przed powstańcami.

W wyreżyserowanym przez Michała Rogalskiego filmie, który miał niedawno premierę w Muzeum Powstania Warszawskiego, możemy zobaczyć fragmenty tej niemieckiej kroniki filmowej. Użyte w filmie materiały z czasu wojny to żadne rewelacje – były już wielokrotnie wykorzystywane w innych filmach. Znacznie ciekawsze wydają się materiały z okresu powojennego – takie jak np. beznamiętne wypowiedzi Heinza Reinefahrta, którego oddziały pacyfikowały Wolę, zabijając ok. 50 tysięcy warszawiaków, i który nigdy nie poniósł za to odpowiedzialności.

Zabili jej dzieci
– Mój ojciec przeżył powstanie jako dziecko i to była rzecz cały czas obecna u nas w domu – mówi Michał Rogalski. – W pewnym momencie zrodził się pomysł dokumentu o pani Wandzie Lurie, która przeżyła egzekucję na Woli. W czasie dokumentacji okazało się, że żyją także inne osoby, które cudem uniknęły śmierci w czasie masowych egzekucji. Ich los jest trochę pomijany w opowieściach o powstaniu warszawskim. Ludzie są zaskoczeni, kiedy dowiadują się, że w ciągu dwóch dni na Woli zginęło prawie 50 tys. mieszkańców. I to nie w czasie walk, ale przez planową eksterminację. Często wyszukuje się sensacyjne, choć wątpliwe historycznie opowieści, np. o obozie koncentracyjnym Warschau czy rzekomych komorach gazowych w tunelach koło Dworca Zachodniego. Po co sięgać aż tak daleko, skoro na Woli w biały dzień na otwartych, szerokich ulicach dokonywano ludobójstwa? – pyta reżyser.

Świadectwa
„1 sierpnia wszyscy byli pełni entuzjazmu, panowała wielka euforia. 2 sierpnia zbiegli się wszyscy do budowy barykady. Podjechał czołg i cała barykada się rozleciała” – wspomina Elżbieta Piechocka, jedna z bohaterek film. Realizatorzy filmu dotarli do kilku żyjących jeszcze uczestników tragedii na Woli. Większość z nich była wtedy dziećmi. Jeden z nich jeszcze się nie narodził. Wanda Lurie, jego matka, była w ostatnim miesiącu ciąży. Zamordowano jej dzieci, a ona, ciężko ranna, cudem przeżyła. I urodziła syna, który teraz stanął przed kamerą. Jego słowa są równie wstrząsające jak relacje świadków tamtych wydarzeń. Oni żyją z tym brzemieniem do dzisiaj. Nie wiemy, co dzisiaj myślą o powstaniu. Tego w filmie zabrakło. Tylko jedna z osób określiła swój stosunek do wydarzeń sprzed lat: – Są ludzie którzy mówią, że nie powinno być powstania – nieprawda, to była wielka rzecz.

12 ton. Oni tam wszyscy są; reż. Michał Rogalski; Ozumi Films 2007

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Edward Kabiesz