Powieść Morrisa Westa Adwokat diabła posiada to wszystko, co cechuje dobrą powieść: wartką akcję, wyrazistych bohaterów, psychologicznie umotywowane tło i owo nieuchwytne „coś”, co sprawia, że czytamy książkę z zapartym tchem od deski do deski.
Rzecz dzieje się w Kalabrii, w południowej części Włoch. Idzie o orzeczenie świętości jednego z mieszkańców tej prowincjonalnej krainy. Funkcję adwokata diabła otrzymuje starszy ksiądz, Blaise Meredith, który przybywa do wioski, by zadawać niewygodne pytania, wysuwać wszelkie możliwe zarzuty, szukać przeciwnych argumentów. Dopiero w takiej ogniowej próbie ma objawić się heroizm Giacoma Nerone; to, czy słusznie okoliczna ludność uznaje go za świętego. Czy się objawi – to jedno z pytań tej opowieści.
Głównym atutem „Adwokata diabła” nie jest wcale fabuła, choć w wyważony sposób oferuje nam ona zarówno niespodziewane zwroty akcji, jak i to, czego się w gruncie rzeczy po takiej książce spodziewamy. Nie jest nim również aura tajemniczości, którą trafniej można by nazwać przeczuciem tajemnicy. Głównym atutem książki Westa jest pewien dręczący, podskórny niepokój, który towarzyszy zmaganiom bohaterów.
Z wypiekami na twarzy patrzymy na ich wewnętrzne rozdarcie, odkrywamy kolejne, niedające spokoju znaki zapytania. Nie mamy tu na pewno do czynienia z płytkim dramatem, w którym sensacyjny wątek przesłania głębię, jak to dzieje się w wielu podobnych powieściach. W przebiegu śledztwa bohaterowie mierzą się z pytaniami o świętość; o to, co trzeba, a czego nie wolno innym poświęcić. Żądają znaku i wzdragają się przed nim jednocześnie. Muszą wybierać, szukają własnej drogi: między miłością i zdradą, przyjaźnią i nienawiścią, winą i łaską, życiem i śmiercią.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Książka - poleca Katarzyna Solecka