– Mam nadzieję, że w trakcie tego procesu uwypuklimy cechy, które Helenę charakteryzowały jako osobę mającą bliską i piękną więź z Bogiem, i będziemy mogli pokazać jej realność – że nie jest człowiekiem odległym, ale żyjącym tak jak my – mówi ks. Paweł Wróbel SDS, postulator procesu beatyfikacyjnego Heleny Kmieć.
Magdalena Dobrzyniak: Kiedy Ksiądz spotkał Helenę po raz pierwszy?
Ks. Paweł Wróbel SDS: Poznaliśmy się w 2012 roku, kiedy Helena zaczynała współpracę w naszym wolontariacie misyjnym. To było spotkanie na Salwatoriańskim Forum Młodych w Dobroszycach, skąd pochodzi słynny filmik, na którym śpiewa na dworcu we Wrocławiu w czasie ewangelizacji, która była zwieńczeniem warsztatu misyjnego. A później przez rok współpracowaliśmy, kiedy od lipca 2013 roku posługiwałem w naszej salwatoriańskiej parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Zbawiciela w Mikołowie. Tam byłem wikariuszem i katechetą w szkole. Wolontariat Misyjny Salvator miał wówczas taką strukturę, że salwatorianie, którzy pracowali w różnych miejscach w Polsce, byli opiekunami poszczególnych regionów. Byłem wtedy odpowiedzialny za region śląski, a Helena była liderem. Organizowaliśmy różne akcje misyjne, kiermasze, zbiórki, by wspomóc misje, ale też by mieć możliwość wysyłania ludzi z naszego regionu na placówki misyjne.
Jak ją Ksiądz zapamiętał?
Umiała walczyć o swoje. Jak ona mi strasznie suszyła głowę, gdy jej na czymś zależało! Nie umiałem jej odmówić! Padało hasło: „Księdzu nasz drogi” – i koniec. Ona nie naciskała, po prostu człowiek nawet nie próbował jej odmówić. Czasem zwyczajnie się spotykaliśmy, kilka razy byłem w słynnym mieszkaniu na Lutyckiej w Gliwicach, gdzie mieszkała w czasie studiów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.