Władze Iranu są oburzone. „Film obraża naszą kulturę” – powiedział przedstawiciel Iranu w UNESCO. Z kolei Irańska Akademia Sztuki zażądała, by UNESCO podjęła działania przeciw jego dystrybutorom.
Podobne protesty to najlepsza i zarazem bezpłatna promocja dla filmu. Dystrybutorzy chyba jednak jakoś pogodzą się z faktem, że nie zostanie on pokazany w irańskich kinach. Tym bardziej że gdzie indziej bije rekordy popularności.
Komiks na ekranie
Autorzy protestu nie mają racji, twierdząc, że film obraża irańską kulturę. Współczesny Iran niewiele ma wspólnego ze starożytną Persją Cyrusa Wielkiego i jego następców. Koniec dziejów tego państwa wyznacza klęska Persów pod Kadisiją w VII wieku, zadana im przez arabskich muzułmanów, oraz śmierć ostatniego szachinszacha Jezdegerda III w 651 roku. Ajatollahowie nie nawiązują raczej do tej tradycji. Wprost przeciwnie. Z drugiej strony wiele produkcji o tematyce historycznej „obraża” jakąś kulturę. Często tę, w której powstają. Większość z nich nie pretenduje zresztą ani do miana dzieła sztuki, ani do historycznej rzetelności. Jednak sprawnie zrealizowany film może narzucić nieprzygotowanemu widzowi daleki od prawdy obraz dziejów. Ale Irańczycy nie przejmują się dyplomatycznymi protestami. I tak masowo oglądają „300” na pirackich płytach.
Film Zacka Snydera jest wierną ekranizacją komiksu Franka Millera, autora m.in. produkcji „Sin City – Miasto Grzechu” czy „Powrotu mrocznego rycerza”, jednej z wersji przygód Batmana. Komiks o stoczonej 25 wieków temu bitwie pod Termopilami szybko stał się bestsellerem i zdobył wiele nagród w swojej kategorii. Autora komiksu nie obowiązuje realizm czy zgodność z historyczną rzeczywistością. „Z artystycznego punktu widzenia ważne było wykorzystanie dynamicznej kreski w rysunku postaci” – mówi Miller o swoim artystycznym credo. Komiks Millera operuje skrótem i symboliką. Nie opowiada wyłącznie o samej bitwie pod Termopilami. Przedstawia także inne wydarzenia związane z konfliktem Persów z Grekami.
Symbol walki o wolność
Przed bitwą pod Termopilami część greckich miast przeszła już na stronę władcy Persów Kserksesa, część zachowywała neutralność. Inne czekały na dogodny moment, by zrejterować z obozu tych, którzy chcieli stawiać opór. W Grecji zapanował strach. Dodatkowo w największych peloponeskich miastach odbywały się ważne święta religijne. W efekcie Sparta wysłała do walki mały oddział pod wodzą króla Leonidasa, wojska innych miast były obecne jedynie symbolicznie. W sierpniu 480 roku przed Chr. pod wąwóz w Termopilach dotarła ogromna armia Persów. Było ich podobno 100 tysięcy. Mimo wielkiej przewagi liczebnej, kolejne próby rozerwania greckiej obrony przez azjatyckich najeźdźców nie dawały rezultatu. Do czasu kiedy Efialtes z Malis wskazał Persom okrężną, górską drogę. Widząc nadciągającą klęskę, Leonidas odesłał żołnierzy sojuszniczych miast. Sam, wraz z oddziałem 300 Spartan, pozostał, by kontynuować walkę. Wszyscy polegli.
Termopile urosły do rangi symbolu walki o wolność Grecji, podniosły na duchu tych, którzy nie ulegli nawałnicy z Azji. Wkrótce najeźdźcy zostali wyparci z Attyki. Zdjęcia do filmu Snydera, z wyjątkiem jednej sceny, realizowano w studio. Olśniewająca wizualna strona filmu to zasługa efektów specjalnych i zastosowania komputerów najnowszej generacji. Efekt finalny przypomina grę komputerową osadzoną w starożytności, w której perscy żołnierze wyglądają jak dziwne stwory rodem z filmu fantasy. Film nie zawiera żadnej głębszej refleksji, okraszony jest tylko mowami na temat wyższości demokracji nad tyranią. O bitwie pod Termopilami mogło powstać dzieło na miarę „Gladiatora”. Powstał zbyt długi filmowy komiks.
300; reż. Zack Snyder, wyk.: Gerard Butler, Lena Headey, Dominic West, David Wenham, Vincent Regan; USA, 2007
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz