Do drewnianych kratek konfesjonału podchodzi niepewnie młoda zakonnica. Średniego wzrostu, ruda, piegowata. Jest tu nowa. To jej pierwsza spowiedź w wileńskim klasztorze.
Klęka i drżącym, łamiącym się głosem z wyraźnym wiejskim akcentem szepce: „Znam księdza od dawna. Pokazał mi księdza dwukrotnie sam Pan Jezus”. Jest wyraźnie zakłopotana. „Jezus powiedział mi o Księdzu: »Oto wierny sługa mój, on ci dopomoże spełnić wolę moją tu, na ziemi« i zapewnił mnie, że to ksiądz właśnie ma ogłosić światu o miłosierdziu Bożym”. Nastaje kłopotliwa cisza.
W takiej sytuacji znalazł się w 1933 roku ks. Michał Sopoćko. Zimny pot oblał mu plecy. To początek fascynującej opowieści o świadkach Bożego miłosierdzia. Aż nie chce się wierzyć, że przesłanie Faustyny Kowalskiej, prostej zakonnicy drugiego chóru, dotarło w ciągu kilkunastu lat na wszystkie kontynenty, a Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia „Faustinum” jest najliczniejszym ruchem oddolnym w Kościele.
Książkę Grzegorczyka czyta się jednym tchem. Łączy ona dwa tomy: znany już wcześniej „Każda dusza to inny świat” z nowym – Dziurawym kajakiem. Autor wywiadu-rzeki z ojcem Janem Górą i bestsellerowych powieści o perypetiach księdza Grosera wziął sobie do serca myśl Chateaubrianda: „Pisz tekst religijny tak, aby młodzieniec niedowiarek chłonął go jak gorszącą powieść”. Czy ta książka może gorszyć? „Świat nie rozumie świętych – powtarzał ks. Sopoćko – ale nie rozumie ich także chrześcijaństwo. Byli oni nieraz zgorszeniem Kościoła, zanim stali się jego chwałą”. Nie znajdziemy tu duchowych supermanów. To opowieść o budowaniu na ludzkiej słabości, o Bożych szaleńcach, którzy zanieśli wieść o miłosierdziu na krańce świata.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Książka - poleca Marcin Jakimowicz