Możemy wierzyć, że z danego nam przez Boga skarbca wiedzy będziemy wydobywali coraz to nowe, zaskakujące rzeczy, aby się nimi delektować.
Gdy teologia próbuje opisać Niebo, mówi czasami o tak zwanym świetle chwały, w którym będziemy przebywać, a także o widzeniu uszczęśliwiającym, czyli oglądaniu Boga twarzą w twarz. Oczywiście należy pamiętać, że te obrazy pełne piękna i światła nie oddają dokładnie tego, co będziemy mogli przeżywać w Niebie; są zaledwie cieniami tamtej rzeczywistości. Naturalnie rodzi się jednak pytanie, czy mogą się one jakoś ukonkretnić. Czy to, czego doświadczymy w Królestwie Niebieskim, będzie miało jakiś związek z otaczającą nas rzeczywistością – z ważnymi dla nas miejscami, znaczącymi i cennymi wspomnieniami, a także z marzeniami i tęsknotami, które w sobie nosimy? Czy Niebo może przyjąć dla nas jakiś bliższy, bardziej namacalny, bardziej „materialny” charakter?
Odwrotność piekła
Z pewnością znamy różne obrazy Nieba z kultury, wizji świętych czy też świadectw ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną i opowiadali o tym, co przez chwilę dane im było zobaczyć niejako po drugiej stronie życia. Zazwyczaj Niebo łączy się w tych obrazach z doświadczeniem piękna, miłości i szczęścia, które różnie się konkretyzuje, ponieważ zazwyczaj przyjmuje postać czegoś drogiego, bliskiego czy ważnego dla danego człowieka. I choć w tych opisach można znaleźć pewne podobieństwa, to nie sposób na ich podstawie stworzyć jednego spójnego obrazu życia wiecznego. Ludzkie wyobrażenia o szczęściu niebiańskim plastycznie adaptują się do doświadczeń czy historii życia, a nawet pragnień i marzeń poszczególnych ludzi – są często jakąś formą ich rozwinięcia. Nie można jednak wykluczyć, że Bóg również to uwzględni. Być może więc sposób przeżywania Nieba – ze względu na to, że dusza, choć pozostaje poza ciałem, zachowuje jednak pewną relację do cielesności – skonkretyzuje się w nas i połączy z doświadczeniami, które w życiu doczesnym były naszymi wyobrażeniami szczęścia, spełnienia i radości. Może więc dla jednego Niebo będzie niczym wspaniały zamek z basenem, a dla drugiego z kolei powiąże się z doznaniem wywołanym przez zapierający dech w piersiach widok górskich szczytów.
Święty Paweł, opisując czekające nas zjednoczenie z Bogiem, mówi o porwaniu na obłoki: „Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem” (1 Tes 4,17). Co prawda Apostoł odnosi ten opis do dnia powtórnego przyjścia Chrystusa, ale fakt, że przedstawia to w takim właśnie obrazie – porwania na obłoki naprzeciw Pana – może wynikać z jego osobistych doświadczeń, pragnień lub tęsknot albo też z określonych kulturowych uwarunkowań.
Nasze zjednoczenie z Bogiem w Niebie będzie miało charakter wewnętrznego, duchowego doświadczenia, jednak nie można wykluczyć, że sposób jego przeżywania ukonkretni się w nas w postaci czegoś szczególnie dla nas ważnego i bliskiego. Bo choć Niebo samo w sobie nie jest materialne i jego malarskie opisy nigdy nie są adekwatne, to jednak w nas samych – gdy znajdziemy się już po drugiej stronie i będziemy trwać w pełnym zjednoczeniu z Bogiem – doświadczenie wiecznego szczęścia może się jakoś dodatkowo urealniać w obrazach zaczerpniętych ze świata materialnego. Kto wie, czy w ten sposób nasze małe wyobrażenia szczęścia – te wszystkie wille z basenami, plaże z palmami lub wysokie górskie szczyty – nie będą w jakiś sposób towarzyszyły naszemu zjednoczeniu z Bogiem i nie przeprowadzą nas płynnie w rzeczywistość nowych niebios i nowej ziemi, które staną się naszym udziałem, gdy zmartwychwstaniemy w ciele.
Kościół, przedstawiając rzeczywistość Królestwa Niebieskiego, często wskazuje, że jest ona dokładną odwrotnością piekła (albo raczej piekło jest dokładną odwrotnością Nieba). Podczas gdy piekło jest brakiem relacji, stanem dogłębnej straty, nieposiadania niczego, doświadczeniem zupełnej pustki i samotności, Niebo z kolei jest pełnią urzeczywistniającą się w relacji z Bogiem i z tymi, którzy w Nim trwają. Naturalnym przejawem szczęścia niebiańskiego będzie więc współdzielenie go także z innymi, którzy doświadczają tego stanu – z rzeszą aniołów i świętych. Królestwo Niebieskie to zatem stan głębokich relacji, w którym nasza dusza jest całkowicie otwarta na wszystkich, których chciałaby poznać lub ponownie spotkać – i nie doświadcza w tym żadnych przeszkód. Dla wielu z pewnością jest to bardzo pocieszające, że po drugiej stronie życia będziemy tworzyć wspólnotę z ważnymi dla nas osobami, które wyprzedziły nas w drodze do wieczności. Co więcej, w Niebie spotkamy także tych, których nigdy nie było nam dane poznać w doczesności. To spotkanie od samego początku będzie łączyło się także z poznaniem, bez konieczności domyślania się ani zgadywania, kto jest kim. Już więcej nie zawiedzie nas też przeszkadzająca nam czasami w życiu doczesnym słaba pamięć. A ponieważ Bóg jest w Niebie zasadą, racją wszystkiego i źródłem jedności, więc każdy, kto tam trafi, trwając w zjednoczeniu z Nim, będzie jednocześnie pozostawał w jedności ze wszystkimi mieszkańcami Jego królestwa.
Rozmowa świętych w Niebie
Wolność od materialnych ograniczeń, a także brak czasu i przestrzeni w wieczności będą skutkowały także nieobecnością przeszkód komunikacyjnych w Niebie. Jeśli wierzyć św. Tomaszowi z Akwinu, rozmowa świętych w Niebie, którzy nie posiadają przecież ciał, dokonuje się w sposób pozawerbalny, jako doświadczenie wewnętrzne – rodzaj przekazywania myśli. To oczywiście sprawia, że ich komunikacja pozbawiona jest ograniczeń czasoprzestrzennych, niedomówień czy nieporozumień. I tak jak relacje w Niebie charakteryzują się pełnią miłości, tak „słowa wewnętrzne” są w pełni komunikatywne i zrozumiałe, stanowią przekaz, który nie wymaga „ubierania” treści w zewnętrzną formę (język, dźwięk). Trudno nam to sobie wyobrazić, bo w ziemskim procesie poznania opieramy się na doświadczeniach, spostrzeżeniach, domysłach i wnioskach, komunikując to wszystko w sposób „zmaterializowany” w słowie i dźwięku. Inaczej będzie w Niebie. Tam będziemy poznawać wszystko w Bogu i komunikować się w sposób pozawerbalny, na poziomie duchowego rozumienia odsłaniającego się w nas niczym błysk intuicji.
Podobnie ma się kwestia dostępnej zbawionym w Niebie wiedzy na temat stworzonego świata. Możemy wierzyć, że z danego nam przez Boga skarbca wiedzy będziemy wydobywali coraz to nowe, zaskakujące rzeczy, aby się nimi delektować. Będzie to przypominać smakowanie ulubionej potrawy, które nigdy się nie kończy i które nieustannie pozwala odkrywać coraz to nowe wrażenia, bez cienia nudy czy zmęczenia. Co więcej, w Królestwie Bożym będziemy mieli pełnię wiedzy co do kwestii, które możemy poznać. Nie wszystkie sprawy zostaną przed nami odsłonięte, na przykład nie posiądziemy wiedzy o pewnych tajemnicach Boga, dopóki On sam nie zdecyduje się nam ich odsłonić. Dobrym przykładem takiej tajemnicy jest dokładna data paruzji, której – jak mówi Pismo Święte – nie zna nikt, tylko Bóg (por. Mk 13,32). Tego typu sprawy, całkowicie zależne od woli Bożej, nie będą od razu znane człowiekowi, ale stopniowo mu ujawniane. W życiu doczesnym rządzi nami potrzeba poznawania, która nas nasyca i inspiruje, w wieczności natomiast zostanie ona całkowicie zaspokojona. Gdy człowiek wejdzie w życie wieczne, doświadczy pełni poznania według możliwości swojej natury i będzie się nią delektował.
Bliskość z Bogiem bez jakiegokolwiek dystansu
W związku z tym, że w Niebie nie doświadczymy między sobą barier poznawczych czy też trudności komunikacyjnych, ale pełnej jedności w miłości, można powiedzieć, że Niebo to szczyt życia wspólnotowego w najbardziej uszczęśliwiającym i satysfakcjonującym kształcie. Niestety w naszym myśleniu o tym, jak jest zorganizowana ta najdoskonalsza wspólnota świętych, dominuje często feudalna, hierarchiczna wizja świata, w której część zbawionych – za swoje czyny i dokonania – zajmie miejsce tuż przy Bogu, natomiast reszta będzie tego przywileju pozbawiona. To błędne widzenie Nieba bierze się prawdopodobnie z tego, że nam, ludziom, trudno wyobrazić sobie, iż ktoś za całe życie starań i ciężkiej pracy może dostać taką samą nagrodę jak ten, który nawrócił się kilka minut przed śmiercią. Tymczasem o życiu wiecznym nie należy myśleć jak o doskonalszej, utopijnej wersji jakiegoś ziemskiego ustroju, w której panują ludzkie kryteria sprawiedliwości.
Niebo to bliskość z Bogiem bez jakiegokolwiek dystansu, braku czy wewnętrznej hierarchii; bliskość, która przez każdego przeżywana będzie w stopniu maksymalnym – tak bardzo, jak tylko jego uwznioślona łaską natura będzie w stanie to przyjąć – bez jakichkolwiek dodatkowych ograniczeń. Nie należy więc spodziewać się żadnego dodatkowego podziału na bardziej i mniej świętych, specjalnych miejsc dla duchowej „elity”, w których najwyżej zasiądą apostołowie, męczennicy czy mistycy, za nimi „zwykli” wierzący, a na końcu ci, którzy nawrócili się w ostatniej chwili i „załapali” się jeszcze na oglądanie Boga z dalszej perspektywy. Takie zróżnicowanie to refleks naszych ziemskich wyobrażeń, które próbują przełożyć na rzeczywistość Królestwa Bożego zasady panujące w ziemskich społecznościach i pragnienie, by po ludzku rozumiana sprawiedliwość zwyciężyła. Oczywiście, jako ludzie jesteśmy mocno zróżnicowani. Mamy inne charaktery, odmienne wrażliwości, różne talenty. Jednak nie dlatego, że Bóg od początku segregował nas na lepszych i gorszych, ale że właśnie tacy jesteśmy Mu potrzebni. Dlatego do każdego z nas podchodzi w sposób wyjątkowy, niepowtarzalny, indywidualny – i to nie zmieni się w Niebie. Światło Bożej chwały, w którym przyjdzie nam przebywać, dopełni i rozwinie cały nasz potencjał w sposób dający każdemu z osobna najwyższe szczęście, nie ma zatem potrzeby porównywać poziomu tego szczęścia między poszczególnymi zbawionymi i w konsekwencji szeregować ich w jakąś zaczerpniętą z ziemskich wyobrażeń hierarchię. Ostatecznie właśnie w Niebie zrozumiemy w pełni, co to znaczy, że Bóg jest wszystkim we wszystkich.
Tekst pochodzi z książki Aleksandra Bańki: „Sekretne życie Nieba” (RTCK 2023)
Tytuł i śródtytuły od redakcji.
Aleksander Bańka / RTCK