Książka Rafała Ziemkiewicza nie jest biografią Adama Michnika. To raczej próba odpowiedzi na pytanie, jaki wpływ wywarł naczelny „Wyborczej” na sposób myślenia i język przeważającej części polskiej inteligencji po roku 1989.
To także próba rekonstrukcji poglądów Michnika na podstawie jego własnych wypowiedzi i publikacji. W równej mierze bohaterem Michnikowszczyzny jest sam Michnik, co i przeciętny inteligent III RP przez „Gazetę Wyborczą” uformowany.
Michnikowszczyzna to sposób definiowania polskiej rzeczywistości, nieznoszący sprze- ciwu ton, zamieniający się w histeryczny wrzask, kiedy ośmielimy się z tym punktem widzenia nie zgodzić. Gdyby książkę Ziemkiewicza jakimś cudem wydano by kilka lat temu, w ogóle by nie zaistniała – zostałaby wyparta ze świadomości. Tak działała i nadal w wielu umysłach działa michnikowszczyzna – inteligencki fundamentalizm, wszystko podporządkowujący swoim dogmatom, próbujący narzucić społeczeństwu jedynie słuszną wizję przyszłości i przeszłości kraju.
Ziemkiewicz cofa się do genezy tego zjawiska – lat, kiedy środowisko skupione wokół Michnika, niszcząc propagandowo inne kręgi opozycyjne, otworzyło drogę do władzy i wielkiego biznesu postkomunistom. Pokazuje, jak wypaczono ocenę PRL, nazywając przywódców reżimu „ludźmi honoru”. Przypomina wreszcie kulisy powstania medialnego imperium GW, które jednych wynosiło na świecznik, innych chciało skazać na niebyt. Czyta się to wszystko jednym tchem. Zamiast obciążonego licznymi cytatami dzieła naukowego, wybrał autor formę bardziej przystępną, zbliżoną do felietonu, o wysokiej temperaturze i pełną polemicznej pasji.
Najnowszą propozycję Ziemkiewicza powinni przeczytać wszyscy. To będzie książka roku, choć na Nike, rzecz jasna, nie ma szans.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Książka - poleca Artur Nowaczewski