Mariusz Wilk jest chyba jedynym polskim pisarzem mieszkającym w Rosji. Dziesięć lat spędził na Wyspach Sołowieckich, teraz nadal penetruje rosyjską północ.
Dobrowolnie emigrując z Polski w 1989 roku, autor przedłużył tradycje polskiej literatury emigracyjnej, wybierając zaś formę dziennikowych zapisków, nawiązuje do dzienników Witolda Gombrowicza i Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.
W Domu nad Oniego Wilk, podobnie jak w poprzednich książkach, ukazuje nam Rosję od strony prowincji – „głubinki”. Jest wyznawcą zasady, że aby jakąś przestrzeń poznać, trzeba w niej zamieszkać. Dlatego centrum świata staje się dla niego stary drewniany dom na jeziorem Oniego, pamiętający jeszcze czasy sprzed rewolucji październikowej. Tu – pozbawiony dostępu do radia, telewizji, wyposażony jedynie w laptop i odbierający od czasu do czasu plik egzemplarzy „Rzeczpospolitej” – uzyskuje dystans do bieżących wydarzeń, skupia się na kontemplacji surowego północnego pejzażu, czytaniu starych relacji podróżniczych i obserwacji życia mieszkańców Zaonieża.
Spod fascynacji pięknem północnej przyrody i kulturą rosyjską wyziera jednak ponury obraz rosyjskiej wsi. Spustoszenia dokonane przez komunizm w Rosji są dużo głębsze niż w krajach dawnego bloku wschodniego. Zginął bezpowrotnie świat religijnych ruskich „mużyków”, których zastąpił zapijaczony homo sovieticus. Prawosławie nieśmiało powraca na obszary zniszczone duchowo przez ateizację, ale czy jest w stanie zmienić oblicze tej zdewastowanej ziemi?
Wilk jest pisarzem kontrowersyjnym, szokować muszą Polaków niektóre jego rusofilskie opinie, zwłaszcza w spojrzeniu na dzisiejszą politykę Putinowskiej Rosji. Być może to lęk przed Rosją budzi tak gwałtowne reakcje językowych purystów wytykających pisarzowi liczne rusycyzmy? Tak czy inaczej, warto sięgnąć po „Dom nad Oniego”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Książka - poleca Artur Nowaczewski