Urocza Myszka Miki, zabawny pies Pluto, czy gderliwy Kaczor Donald – to napopularniejsi aktorzy Hollywood. Sławę zawdzięczają zmarłemu 40 lat temu Waltowi Disneyowi.
Zbliżał się koniec lat 20. ubiegłego wieku. Dogasała era kina niemego. W nowojorskim kinie Colony 18 listopada 1928 roku wyświetlano krótkometrażowy film animowany „Steamboat Willie” (Parowiec Willy). W kreskówce zadebiutowała Myszka Miki. To była pierwsza wielka gwiazda wytwórni filmowej Disneya.
Mysz przerobiona z królika
Nie ma pewności, czy uznawany za ojca słynnej myszy Walt Disney narysował tę kultową postać. Podobno uczynił to animator Ub Iwerks. Myszka Miki została przerobiona z... królika. Królik nazywał się Oswald i był wcześniejszym produktem małego studia braci Walta i Ro- ya Disneyów. Studio jednak straciło prawa autorskie do dochodowego królika. Aby wyjść z kłopotów, trzeba było szybko stworzyć no- wą postać. Tak narodziła się Myszka Miki.
Miki nie od razu wyglądał tak, jak teraz. Dopiero w pierwszej połowie lat 30. powiększono mu głowę, przyprawiono większy brzuch i dodano ruchliwe, wielkie oczy. Z czasem pojawiły się inne postaci. Pluto, Donald czy Goofy to najbardziej znane z nich. Szczególną karierę w latach wielkiego kryzysu zrobił krótki film „Trzy małe świnki”, w którym uwidocznił się wielki postęp animacji. Pomimo że każda z trzech świnek wyglądała tak samo, miała inną, wyrażającą się w ruchach, osobowość.
Nową gwiazdą stał się gderliwy furiat Kaczor Donald (na ekranach od 1934 r.), przeciwieństwo Mikiego. Donald mógł sobie pozwolić na rzeczy, które nie pasowały do ugrzecznionego image’u myszki. Marc Eliot, biograf Disneya, pisze, że Walt traktował Mikiego i Donalda jako coś więcej niż tylko animowane postacie. Byli oni dla niego potomkami, dzięki którym mógł przedstawiać własną, pełną sprzeczności osobowość.
Zawsze opanowanego, wstydliwego intelektualistę Mikiego uzupełniał niepanujący nad emocjami złośliwy zazdrośnik Donald. Swego czasu animowana kaczka wywołała nawet obyczajowy skandal, podrywając „żywe” aktorki w filmie „Trzech caballeros”, będącym połączeniem animacji i prawdziwego życia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Artur Nowaczewski, poeta, krytyk literacki