Najpoczytniejszy polski pisarz? Pierwszorzędny pisarz drugorzędny? Geniusz czy może tylko sprawny rzemieślnik? Które z określeń przypisywanych Henrykowi Sienkiewiczowi jest najbliższe prawdy?
Nie lubić Sienkiewicza jest dziś trendy. Chętnie wytyka się pisarzowi schematyczność, papierowość postaci, przeinaczanie faktów historycznych. Jednak jego powieści ciągle cieszą się wielką popularnością, a ich ekranizacje ściągają do kin miliony widzów. Warto przypomnieć, że trzy najchętniej oglądane filmy w historii polskiego kina to: „Krzyżacy”, „W pustyni i w puszczy” i „Potop” (w pierwszej dziesiątce znalazł się także „Pan Wołodyjowski”), zaś wśród filmów wyprodukowanych w Polsce po 1989 roku czołowe lokaty również należą do Sienkiewicza: „Ogniem i mieczem” zajmuje pierwsze miejsce pod względem oglądalności, „Quo vadis” – trzecie, a „W pustyni i w puszczy” (druga wersja) – czwarte.
Nad fenomenem popularności dzieł Sienkiewicza zastanawiał się już w swoim „Dzienniku” Witold Gombrowicz: „Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha – i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! i czytamy w dalszym ciągu urzeczeni”. To właśnie Gombrowicz nazywa naszego Noblistę „pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym”, „Homerem drugiej kategorii”, „Dumasem Ojcem pierwszej klasy”. I więcej w tych określeniach ironii niż podziwu. Bowiem dla autora „Ferdydurke” Sienkiewicz pozostaje „geniuszem »łatwej urody«”, który ból fizyczny zamienia w cukierek, grzech ocukrza cnotą, a wszystko po to, by stworzyć pozory kultu wartości. „(…) Naród stanowi ostateczne jego usprawiedliwienie – ironizuje Gombrowicz. – Lecz, oprócz narodu, także Bóg. Gdyż to właśnie ma być, w pojęciu Sienkiewicza i jego wielbicieli, pisarstwo par excellence moralne, oparte mocno na światopoglądzie katolickim, literatura »czysta«”.
Nadzieja dla niewolników
Ciekawe, że piętnując Sienkiewicza, Gombrowicz używa argumentów podobnych do tych, jakie stosowali w tym samym czasie krytycy pozostający na usługach partii. Im również – choć zapewne z nieco innych powodów – nie podobało się nasycenie twórczości pisarza elementami narodowymi. Te opinie pokutują do dziś w szkolnym nauczaniu. Ciągle jeszcze słyszymy o autorze „Potopu” jako o „krzewicielu narodowych mitów i fałszywego patriotyzmu”. Czy tak było naprawdę?
Franciszek Nieckula, recenzent podręczników do języka polskiego, broniąc Sienkiewicza przed podobnymi atakami, zwraca uwagę, że nie można czytać jego utworów, pomijając kontekst, w którym powstawały: „Nikczemną brednią jest porównywanie Sienkiewicza z Dumasem czy Cooperem nie tylko dlatego, że to inaczej zrobione utwory, że całkiem inną funkcję pełni tworzywo historyczne w »Trylogii«, że »Trylogia« jest mową, gdy mówić nie było wolno – lecz przede wszystkim ze względu na społecznego odbiorcę. Powieści Sienkiewicza nie są bajaniem ku rozrywce kawiarnianych dandysów, wolnych, sytych i zadowolonych z siebie, lecz mową do społeczności zniewolonej i upodlonej klęską 1863 r. Jest to mowa do niewolników poniżanych i deptanych, którym na ziemiach wschodnich nie było wolno mówić po polsku w miejscach publicznych (...)! Tymi Skrzetuskimi, Podbipiętami, Wołodyjowskimi i Kmicicami pisarz mówi im: Bądźcie nieugięci, trzymajcie się godnie i wytrwajcie, bo jesteście potomkami wolnych, rycerskich przodków!”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski