Jarosław Marek Rymkiewicz, Do widzenia gawrony, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2006, stron 80
Jarosław Marek Rymkiewicz od dawna drąży temat śmierci. Jako scenerię większości swoich wierszy poeta wybiera przestrzeń najbardziej prywatną – ogród w Milanówku. W ogrodzie artysty śmierć współistnieje z życiem, obraz kwitnącej czeremchy sąsiaduje z obrazem rozkładającego się kota. Pytanie o życie po śmierci, o wieczność, nasuwa się w takiej scenerii samo.
Ostateczna odpowiedź oczywiście nie pada. Również w najnowszej książce, zatytułowanej Do widzenia gawrony, kondycję bohatera wierszy określa powtarzające się sformułowanie: „ja nie wiem”. Niemal każda wypowiedź na temat wieczności obwarowana zostaje zastrzeżeniem („jeśli jest Bóg”, „jeśli jest jakaś reszta”) czy niedookreśleniem („rodzaj jakiejś drugiej strony”, „dokądś idą”, „jakby ktoś komuś dawał niewyraźne znaki”).
Wobec fundamentalnych pytań poeta wydaje się tak samo bezradny jak jeż czy wiewiórka, które – dzięki wspólnemu doświadczeniu kruchości istnienia – stają się równorzędnymi z nim bohaterami utworów.
Trudno byłoby nazwać Rymkiewicza poetą wiary, jego twórczość to raczej poezja niejasnych przeczuć.
A jednak te wiersze kierują myśli czytelnika w stronę wieczności. I nawet jeśli poeta używa słowa „nicość”, to nie po to, by odbierać nadzieję. Przeciwnie, paradoksalne stwierdzenie: „jest nicość inna” pozwala ufać, że mimo naszej kruchości, śmierć nie jest końcem istnienia. Rozmawiając w tytułowym utworze z sikorkami i gawronami, artysta nie daje im co prawda gwarancji, że z „drugiej strony” będzie też „rodzaj karmnika”. Ale wyznaje, że „na to liczy”. „I ta ścieżka gdzie szedłeś z szablą i w galonach/ Też z tobą do nicości będzie przeniesiona” – czytamy w wierszu. Jeśli tak, to nicość przestaje być nicością i można w niej zamieszkać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Książka - poleca Szymon Babuchowski