Ksiądz Twardowski wśród młodzieży albo w otoczeniu porcelanowych figurek. Zbliżenie twarzy poety i popękanych ze starości rąk. I wreszcie to niezwykłe ujęcie na pozór zwykłego księdza, który z laseczką pokonuje sto metrów dzielących kościół od jego mieszkania.
Wszystkie te fotografie w monumentalnym formacie podziwiać można do połowy września na wystawie zatytułowanej: „Można odejść na zawsze, by stale być blisko. Ks. Jan Twardowski (1915–2006)”. Ekspozycja zawisła w Warszawie na ogrodzeniu Łazienek Królewskich, od strony Al. Ujazdowskich. Autorem zdjęć jest Czesław Czapliński, fotograf i dziennikarz, od 1979 roku mieszkający w Nowym Jorku.
– Pierwsze zdjęcia zrobiłem Księdzu w USA w 1985 roku – opowiada artysta. – Odbierał wtedy prestiżową Nagrodę im. Alfreda Jurzykowskiego. Nie wiedziałem wówczas o nim zbyt wiele. Pamiętam, że zrobiła na mnie wrażenie jego wielka skromność. To ona przede wszystkim spowodowała, że chciałem się dowiedzieć czegoś więcej o tej postaci. Wkrótce nadarzyła się okazja do bliższego poznania poety. – Od 1989 roku zacząłem przyjeżdżać do Polski. Tak się złożyło, że miałem przygotować album o klasztorze wizytek. Kiedy fotografie już były gotowe, zastanawiałem się, kto mógłby napisać wstęp do książki. Siostry zaproponowały księdza Twardowskiego, który mieszkał u nich. On zgodził się – i tak zrodziła się nasza znajomość. Zacząłem go odwiedzać, a przy okazji fotografować.
Zdjęcia Czaplińskiego opowiadają o kapłanie i poecie przez pryzmat miejsca, w którym mieszka. Nieprzypadkowo album, który fotograf przygotował wraz z Andrzejem Walczakiem, nosił tytuł „Wszechświat księdza Jana Twardowskiego”. – Przedmioty, którymi się otaczał, wiele mówią o nim – zauważa artysta. – Jego skromność odbija się w tych wszystkich drobiazgach, porcelanowych figurkach. Myślę, że jako 90-latek nadal był dzieckiem. Do jego ogrodu często przyjeżdżała młodzież. Chętnie rozmawiał z młodymi ludźmi, podpisywał książki. Pamiętam, jak przyszedłem do niego w koszuli Levi Straussa. Bardzo mu się podobała i powiedział, że chciałby taką mieć. Przywiozłem mu taką samą ze Stanów. Potem często go w niej widywałem… Miał dystans do siebie. Kiedy kręciliśmy film o nim – jak się później okazało – ostatni, żartując, zaproponował tytuł: „Nieboszczyk na urlopie”.
Jednym z moich ulubio-nych zdjęć jest to, na którym Ksiądz z laseczką pokonuje sto metrów z kościoła do swojego mieszkania. W pewnym sensie obserwowałem jego odchodzenie. Kiedy Papież umierał, niektórzy spekulowali, czy nie po-winien ustąpić, czy powinno się pokazywać chorego człowieka. Sądzę, że w takim myśleniu tkwi błąd. Czy jeśli ktoś jest chory, to znaczy, że mam do niego nie przychodzić? Moje spotkania z księdzem Twardowskim trwały prawie do samego końca, były czymś naturalnym. Ale on był wyjątkowym człowiekiem.
Czesław Czapliński
Fotograf i dziennikarz, urodzony w Łodzi. Od 1979 r. mieszka w Nowym Jorku. Autor i współautor ponad 30 książek i albumów, które znajdowały się na listach bestsellerów. Fotografował najbardziej znane osobistości ze świata biznesu, kultury, polityki, sportu. Opublikował tysiące zdjęć, m.in. w: „The New York Times”, „Time”, „Vanity Fair”, „Washington Post”, „Newsweeku”, „Twoim Stylu”, „Vivie”, „Rzeczpospolitej”, „Wprost”. Miał ponad 100 indywidualnych wystaw fotograficznych w różnych częściach świata, m.in. w Nowym Jorku, Chicago, Nicei, Londynie, Moskwie, Warszawie. Jego prace znajdują się w zbiorach: New York Public Library, Library of Congress w Waszyngtonie, Biblioteki Narodowej w Warszawie. Zrealizowano o nim kilka filmów: „Wernisaż Czesława Czaplińskiego”, „Fotograf”, „Twarze”, „Twarzą w twarz”, „Czarne i białe w kolorze”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski