Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezja i dobroć... i więcej nic... C. K. Norwid
Opowiem o moich podróżach do Lublina, tych samotnych zwłaszcza. Podczas jesiennej powstał wiersz:
Prawda. W drodze do Lublina
Benedyktowi XVI, Autorowi „Deus caritas est”
Zaklinam was, córki jerozolimskie:
jeśli umiłowanego mego znajdziecie,
cóż mu oznajmicie?
Że chora jestem z miłości
(Pnp 5,8)
To
było
późne popołudnie
i późny listopad
i pociąg wpadł w ciemność
coraz bardziej ciemną.
I byłem sam, jak zwykle.
Ale ciemność nie miała nade mną władzy absolutnej.
Zdarzały się bowiem błyski, bolesne,
jak smagnięcie bicza,
jak nagły skok tętna:
mleczność jarzeniówek,
rybie srebro ulewy,
ogień semaforów,
podczerwień tęsknoty;
świeciła szarość tej ziemi,
cała jej jaskrawość słynna.
Ale wiersz nie jest o tym.
Szukałem jej,
stąd ta podróż.
Wiedziałem, że moje życie
jest możliwe z niej tylko,
że jeśli Bóg rani, to po to, by koić,
że tak ma być,
że nie zrozumiem,
jeśli nie wybaczę.
I że dlatego brakuje mi słów,
bo jestem prawie u celu
Teraz ten wiersz poprawiam, po kilku miesiącach, znów w rozdygotanym pociągu. Jest marzec, wokół Polska pod śniegiem, zmrożona. Czytam Brodskiego, Ratzingera, prace magisterskie moich studentów, dzisiejszą prasę. Będziecie czytać te słowa w maju, ale to nie szkodzi: i śniegi, i słowiki należą do tej samej tajemnicy – życia. Czytam, notuję.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Jerzy Szymik, teolog, poeta, profesor Wydziału Teologii Uniwersytetu Śląskiego